Przetrwanie i stres
Co się dzieje, gdy zajmujemy swoją uwagę potencjalnymi zagrożeniami, dramatami, pogarszającą się sytuacją, ryzykiem zachorowania, zapowiadanym kryzysem gospodarczym i ogólnie apokaliptycznymi wizjami? Efektem jest odwrotność tego, co zaleca m.in. amerykański neuropsycholog, Rick Hanson. To znaczy, zamiast nasycania swojego mózgu (i ciała) pozytywnymi wrażeniami, zanurzamy go głęboko w negatywnych treściach, doświadczeniach, ale także toksycznych na dłuższą metę substancjach chemicznych wydzielanych przez sam organizm (np. hormonach stresu). Jak wyjaśnia Hanson, specjalizuje się w tym szczególnie ciało migdałowate, pełniące kluczową rolę w wytwarzaniu i podtrzymywaniu stanów stresu. Automatycznie wychwytuje ono to, co nieprzyjemne i potencjalnie zagrażające, a równocześnie ignoruje doznania przyjemne jako drugorzędne dla przetrwania. Ta funkcja była konieczna dla naszych przodków, żyjących w trudnych warunkach oraz nie posiadających możliwości technicznych i cywilizacyjnych, jakimi dysponujemy obecnie. Problem polega na tym, że chociaż w ciągu ostatnich stuleci warunki cywilizacyjne zmieniły się diametralnie, to sposób działania ludzkiego sytemu nerwowego zatrzymał się na etapie życia w jaskiniach i polowań na mamuty.
Dziś to już na szczęście tylko fotomontaż
Reakcje stresu u naszych przodków miały charakter krótkotrwały (walka albo ucieczka). Dlatego ich mechanizm mógł bez większej szkody dla organizmu zatrzymać chwilowo takie funkcje życiowe – co jest typowe dla reakcji stresu – jak np. trawienie i w ogóle aktywność układu pokarmowego, procesy zdrowienia i regeneracji, a nawet pracę układu immunologicznego. Amerykański biolog, Bruce Lipton, wyjaśnia to obrazowo, że po kilkunastominutowej udanej ucieczce przez tygrysem szablozębnym czy innym drapieżnikiem, organizm człowieka wracał wkrótce do normalnego funkcjonowania, a zatrzymane wcześniej regeneracyjne funkcje życiowe znowu były aktywne. Włącznie z działaniem na pełnych obrotach układu immunologicznego. Niestety, współczesny człowiek wprawdzie nie musi już uciekać przed dzikimi zwierzętami, ani uczestniczyć w ryzykownych polowaniach żeby się wyżywić, ale cierpi z powodu chronicznego stresu związanego z życiem w warunkach XXI w. i borykając się z zagrożeniami przed którymi ani nie może uciec, ani nie może ich pokonać. Są one poza jego zasięgiem i kontrolą, a równocześnie mają charakter permanentny. Lipton zwraca uwagę, że dawniej ludzie żyli problemami wioski, plemienia czy miasta-państwa, a obecnie jesteśmy stale zalewani przerażającymi wiadomościami o wojnach, kryzysach politycznych, załamaniach gospodarki, bankructwach, bezrobociu, aferach, aktach terroru, epidemiach, kataklizmach, katastrofach itd., wydarzających się na całym globie. A nawet w kosmosie. W konsekwencji powoduje to stałe, nawykowe poczucie lęku i napięcia, przewlekły stres, a to oznacza długofalowe zakłócenie procesów samoregulacji organizmu, jego zdrowienia i ochrony przez układ odpornościowy.
Oczywiście kluczową rolę odgrywa w tym ludzki umysł i wyobraźnia. Częste rozmowy o zagrożeniach, rozmyślanie o nich, wyszukiwanie ich szczegółowych opisów oraz – co jest automatycznym następstwem – wytwarzanie w sobie emocji strachu, gniewu, smutku, bezradności, beznadziei, napięcia itp., to wyjątkowo skuteczny sposób autodestrukcji, także w znaczeniu biologicznym. Łatwo sobie wyobrazić, jaki skutek powodują wypowiedzi polityków, przedstawicieli władz, rzeczników, ekspertów itp., powtarzane następnie i dodatkowo wzmacniane przez media. Jak np. stwierdzenie, że wirusem COVID-19 zarazi się 70% populacji, z czego nie przeżyje 5-7%. Liczba ludności na świecie w 2020 r. to 7,6 mld. Zakładając ten niższy prognozowany odsetek ofiar epidemii (5%), uzyskujemy 380 mln zgonów. Dla porównania, szacowana liczba ofiar podczas 6 lat II wojny światowej to 60 mln. A więc koronawirus według przytaczanych kalkulacji miałby spowodować ponad 6 razy większe straty w ludziach. Groza! Taka perspektywa na przyszłość, rozdmuchiwana przez media do granic wytrzymałości i rozpamiętywana następnie przez wystraszonych obywateli, generuje wciąż na nowo i utrzymuje długotrwałe stany stresu. Pomijam tu temat, na ile uzasadnione są takie liczbowe dywagacje, które jak wszystko na to wskazuje, na razie zupełnie się nie sprawdzają. Podobnie jak nie sprawdziły się w przypadku ptasiej grypy, świńskiej grypy i im podobnych chorób. I pomijam także kwestię odpowiedzialności polityków negatywnie hipnotyzujących w ten sposób społeczność światową.
Ponieważ automatyzm skupiania się na wydarzeniach i treściach potencjalnie zagrażających jest głęboko wrośnięty w naturę ludzką i uwarunkowany ewolucyjnie, to nie ma co liczyć, że zmieni się sam z siebie. Przestrojenie go wymaga świadomego wysiłku i celowego działania. Chodzi o intencjonalną zmianę kierunku uwagi na pozytywne wrażenia, na źródła radości i satysfakcji oraz na stan pożądany, który chcemy osiągnąć. Tak właśnie w sposób zamierzony gromadzimy wewnętrzne zasoby i sprawiamy, że zaczynają one zajmować coraz więcej miejsca w naszym codziennym funkcjonowaniu. Innymi słowy, chodzi o to, by coraz bardziej zmieniać proporcje elementów składowych stanu wewnętrznego w stronę tego, co pozytywne, wspierające i podnoszące jakość życia. A ponieważ najprostszy sposób uwolnienia się od destrukcyjnego nawyku polega na wyrobieniu nowego, bardziej konstruktywnego, to naszym celem jest właśnie sprawienie, żeby mózg (w tym ciało migdałowate) poprzez odpowiedni trening zaczął automatycznie wybierać i kultywować pozytywne wrażenia i stany. Jak to konkretnie zrobić?
Tworzenie reprezentacji zdrowia
Stworzenie i utrzymywanie w umyśle zmysłowej reprezentacji stanu pożądanego ma kluczowe znaczenie. Patrzymy wtedy na “miejsce”, do którego mamy przybyć, a nasza nieświadomość wie, dokąd podróżujemy i mobilizuje zasoby, abyśmy tam dotarli.
- Pierwszym krokiem jest określenie, co jest naszym celem w kwestii zdrowia, a więc zdefiniowanie, czego chcemy. Jak zwykle, robimy to w sposób pozytywny, a więc nie poprzez życzenia typu “nie chcę się zarazić”, “nie chcę zachorować”, “żeby tylko nie pójść w ślady przodków, którzy byli mało odporni na choroby”, “chcę uniknąć najgorszego”, “nie chcę osierocić dzieci”, “nie chcę iść na zwolnienie, bo mnie wyleją z pracy”, “nie chcę o tym ciągle myśleć”, “nie chcę żyć w ciągłym lęku” itp. Jeśli tego typu myśli pojawiają się samoistnie, a może nawet uporczywie się narzucają, to można poświęcić im minimum uwagi, może nawet zapisać na kartce, uświadomić je sobie i jasno określić, czego nie chcemy. Później jednak skupiamy się już tylko na celu (lub celach), który chcemy osiągnąć.
- Załóżmy, że jednym z elementów stanu pożądanego jest odporność na zarazki. Trzeba sobie wtedy odpowiedzieć, co będzie dla nas konkretnym, zmysłowym dowodem na to, że już ją posiadamy. Co wtedy widzisz, słyszysz i czujesz? Jakie emocje Ci wtedy towarzyszą? Gdzie w ciele to odczuwasz? Może w okolicach splotu słonecznego? Albo w klatce piersiowej? Lub w nogach, jak w przypadku mojego znajomego, który mawiał – “czuję wtedy, jakbym chodził na sprężynach”.
- Znajdź metaforę swojej odporności, która najbardziej będzie przemawiała do Twojej wyobraźni i z którą będziesz czuł się najlepiej. “Nogi jak sprężyny” z przytoczonego przykładu, to taka właśnie metafora. Wybierz najlepszą dla siebie. Pomocne jest rozpoczęcie jej opisu od słów: “moja optymalna odporność jest jak…”. Odpowiedzią mogą być pierwsze skojarzenia na ten temat, jak np. “potężny firewall”, “silna armia strzegąca granic”, “gruba szyba pancerna”, “pole siłowe, przez które nic niepożądanego nie może przeniknąć”, “otaczająca ściana lub sfera ognia odstraszająca intruzów”, “warstwa filtracyjna, która zatrzymuje i/lub neutralizuje wszystkie zewnętrzne zanieczyszczenia”. To oczywiście tylko przykłady ku inspiracji.
- Gdy masz już odpowiednią metaforę, używaj jej jak najczęściej, właściwie na stałe w swoich myślach i rozmowach. Używaj także wyobraźni, tworząc w niej skojarzenia związane z metaforą. Jeśli jest to chroniąca Cię sfera ognia, często twórz w myślach jej obraz, a jeśli metaforą jest niepokonana armia strzegąca Twoich biologicznych granic, wyobrażaj sobie odnoszone przez nią zwycięstwa. A jeśli metaforą byłaby otaczająca Cię magiczna przestrzeń, zobacz oczyma wyobraźni, jak skutecznie powstrzymuje ona od ingerencji w jej granice wszelkich niepożądanych gości. Pamiętaj, w wyobraźni wszystko jest możliwe. Baw się wizualizacją stanu zdrowia i daj sobie przyzwolenie na swobodną kreatywność w tym względzie.
- Przywołuj w wyobraźni swój stan pożądany (zdrowie, odporność, sprawność itd.) co najmniej raz dziennie (to minimum), ale nie ma limitów dotyczących ilości wizualizacji w ciągu dnia. Gdy robisz to rano i wieczorem (np. przed zaśnięciem), efekty się potęgują. Możesz to robić także przy każdej innej, dogodnej okazji. Kiedy mówimy “wizualizacja”, to chodzi o wyobrażenia wzbogacone o wszystkie doznania zmysłowe – także dźwięk, głos lub muzykę zdrowia (odporności, energii itd.); zapach i smak zdrowia, doznania w ciele i emocje, jakie im towarzyszą. Korzystne jest na zmianę doświadczanie tego stanu z perspektywy dysocjacji (jako widz, z pewnego dystansu obserwujesz siebie w zdrowiu) oraz w asocjacji (“wchodzisz” w ten obraz i przeżywasz zdrowie “od wewnątrz”). Potem znowu widzisz siebie z zewnątrz itd. W ten sposób programujesz zarówno swój umysł, jak i ciało (fizjologię) do tworzenia zdrowia.
- Gdy tworzysz wizualizacje stanu pożądanego, koniecznie dołącz do tego procesu wzniosłe uczucia, jak je określa dr Joe Dispenza. Zalicza się do nich wdzięczność, współczucie, radość, oddanie itp. Ich korzystny wpływ na nastrój, samopoczucie i zdrowie został dość dobrze udokumentowany badaniami prowadzonymi w ramach tzw. “psychologii pozytywnej” oraz przez specjalistów w dziedzinie pozytywnych interwencji psychologicznych.
Powyższa książka ma charakter naukowy i jest adresowana głównie do psychologów oraz przedstawicieli dziedzin pokrewnych. Opisuje m.in. wyniki badań potwierdzających dobroczynny wpływ regularnego, intencjonalnego przeżywania wdzięczności.
Wzniosłe uczucia to także miłość, zachwyt, entuzjazm, życzliwość, uniesienie itp. Dlaczego dołączenie ich do wizualizacji celu jest takie ważne? W ramach NLP moglibyśmy to wyjaśnić w taki sposób, że pozytywny stan wewnętrzny, stan dostępu do zasobów, o ile zostaje połączony ze skupieniem na celu, tworzy silne skojarzenie ze sobą tych dwóch elementów. Aby ono powstało, potrzebna jest pewna ilość powtórzeń wzbudzania w sobie wzniosłych emocji, gdy wyobrażamy sobie spełnienie celu (odporność, zdrowie itd.). Później jednak wystarczy tylko pomyśleć o celu, a wzniosłe uczucia z nim związane będą się pojawiać spontanicznie. To zaś wzmacnia motywację do działania w kierunku osiągnięcia stanu pożądanego, a równocześnie zostają zneutralizowane lub co najmniej znacznie osłabione mentalne przeszkody na drodze do niego.
Bruce Lipton podkreśla, że aż 95% naszej codziennej aktywności ma charakter nieświadomy. Zalicza się do niej także zaprogramowane podtrzymywanie ograniczających przekonań na temat możliwości swojego organizmu, towarzyszących im obaw, lęków, nastawień itp. Jeśli zatem w ramach 5 pozostałych procent świadomie określamy swoje cele oraz strategie ich realizacji, to wobec takiej dysproporcji owe świadome dążenia natychmiast schodzą na dalszy plan, gdy tylko naszą uwagę zaabsorbują inne tematy (zadania, zmartwienia, problemy, interakcje z innymi) i jak bumerang powraca wtedy stare. Zdaniem Liptona, jednym z najskuteczniejszych sposobów zmiany zaprogramowania nieświadomości na przeżywanie lęku i blokowanie przez to wewnętrznego potencjału, jest wielokrotne powtarzanie przez dłuższy okres czasu nowego sposobu myślenia o swojej przyszłości (np. wizualizacje). Trzeba przy tym pamiętać, że do nieświadomości słabo przemawiają argumenty racjonalne i język mówiony. Dlatego mechaniczne powtarzanie afirmacji czy innych sposobów popularnie rozumianego “pozytywnego myślenia” często spływa jak woda po kaczce. Natomiast obrazy i skojarzone z nimi pozytywne stany emocjonalne i doznania ciała, wzniosłe uczucia i pomocne metafory, to język, który nieświadomość pojmuje doskonale. Zawarte w nich przesłanie dotyczące zdrowia, sprawności, dobrostanu, rozwoju itp. w miarę powtórzeń stopniowo przenika do głębokich warstw nieświadomego umysłu a nowe programy coraz bardziej zastępują dawniejsze.
Z kolei dr Joe Dispenza zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt omawianego tu zagadnienia. Wyjaśnienie, jakie proponuje, wykracza dalece poza obszar NLP, niemniej możemy uznać je co najmniej za ciekawą i inspirującą metaforę. Otóż dr Joe powołuje się na ustalenia inspirowane odkryciami fizyki kwantowej, z których wynika, że występuje swoiste powiązanie między świadomością a polem kwantowym. Jego zdaniem, wytworzenie silnego skojarzenia reprezentacji stanu pożądanego z dołączonymi wzniosłymi uczuciami wysyła spójny, jednoznaczny przekaz do posiadającego nieograniczony potencjał pola kwantowego. Jeśli w ślad za tym przekazem idą również konkretne działania nastawione na cel, oraz związane z tymi działaniami starania i wysiłek, to efekt pojawia się tym szybciej i łatwiej. W rozumieniu Dispenzy, pole kwantowe rezonuje pozytywnie na ów przekaz i następuje “materializacja” celu. “Zacznij żyć w pożądanej przez siebie przyszłości, działać w niej i odczuwać wdzięczność za jej spełnienie już teraz, zanim jeszcze ona nadejdzie, a wtedy wystarczy tylko zaczekać, by stała się twoją teraźniejszą rzeczywistością” – powiada dr Joe.
“No to popłynął!” – mogliby pewnie zakrzyknąć krytycy. Czyżby? Przypomnijmy zatem parę przykładów wypowiedzi twórców fizyki kwantowej na ten temat:
”Cała materia powstała i istnieje jedynie dzięki doskonałości siły… Musimy przyjąć, że za tą siłą kryje się istnienie świadomego i inteligentnego Umysłu. Umysł ten jest Macierzą całej materii.” – Maks Planck, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki z 1918 r., fragment przemówienia podczas odbierania nagrody.
„Nasz klasyczny, odziedziczony pogląd na naturę jako przedmiot ‘na zewnątrz’ jest iluzją, (…) człowiek przyglądający się naturze musi się w niej mieścić, eksperymentator – w swoich doświadczeniach…”. Werner Heisenberg w rozmowie z psychologiem Rollo Mayem; laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki z 1932 r.
“Świadomość i materia stanowią dwa różne aspekty tej samej rzeczywistości.” Carl Friedrich von Weizsäcker, uczeń Nielsa Bohra i Wernera Heisenberga, były kierownik Instytutu Maxa Plancka, laureat Nagrody Templetona. Cytat pochodzi z jego książki “Jedność przyrody”, W-wa 1978, s. 371.
„Jeśli mam rację mówiąc, że myśl jest ostatecznym początkiem lub źródłem, oznacza to, że jeśli nie zrobimy niczego z myślą, to nigdzie się nie dostaniemy.”
“(…) w strumieniu świadomości można odczuwać przepływ, który nie różni się niczym od przepływu w ruchu materii w ogóle. Czyż myśl sama w sobie nie jest częścią rzeczywistości jako całości?” David Bohm, współpracownik Alberta Einsteina i Roberta Oppenheimera (“ojca” bomby atomowej), pracownik m.in. Princeton Universtity i University of São Paulo. Więcej w jego książce “Ukryty porządek”, Warszawa (Wyd. Pusty Obłok), 1988.
Istnieje wiele naukowych źródeł, które poważnie podchodzą do tematu powiązań świadomości czy umysłu ze zjawiskami kwantowymi. Jest ich tak dużo, że nie sposób byłoby wymienić choćby najważniejsze. W tym miejscu zaledwie kilka nowszych przykładów musi wystarczyć:
- Harald Atmanspacher “Quantum Approaches to Consciousness”. Artykuł opublikowany przez Stanford Encyclopedia of Philosophy tutaj: https://plato.stanford.edu/entries/qt-consciousness/
- Carlos Eduardo Maldonado “Quantum physics and consciousness: a (strong) defense of panpsychism”. Autor jest profesorem medycyny w Universidad El Bosque w Bogocie (Kolumbia), tekst dostępny na stronie: https://www.scielo.br/scielo.php?script=sci_arttext&pid=S0101-31732018000500101
- Tianwen Li i in. “The finer scale of consciousness: quantum theory”. Autorzy reprezentują m.in. Department of Neurosurgery, Fudan University Huashan Hospital, National Key Laboratory of Medical Neurobiology, the Institutes of Brain Science and the Collaborative Innovation Center for Brain Science, Shanghai Medical College oraz Center for Neuroscience Research, Loma Linda University School of Medicine, California, USA.
Zainteresowanym można polecić także źródła w języku polskim:
Wnioski, jakie wynikają z fizyki kwantowej dla innych dziedzin, także psychologii, filozofii i pokrewnych, to temat morze, a tu chciałem go tylko zasygnalizować i ewentualnie nim zainteresować. Bowiem obraz świata, jaki się z tych wniosków wyłania jest zupełnie inny od tego, który wpaja nam edukacja, nadal bazująca na mechanice Newtona i filozofii wyrosłej z niej 300 lat temu. Tymczasem Weizsäcker twierdzi, że po odkryciach dokonanych przez Einsteina i fizykę kwantową, “fizyka klasyczna potraktowana dosłownie jest z gruntu fałszywa” (Jedność przyrody, s. 267). Tak czy inaczej, mając powyższe na uwadze, inaczej też można spojrzeć na wskazówki i wyjaśnienia Joe Dispenzy.
Nie jest łatwo utrzymywać w umyśle pozytywną reprezentację zdrowia, gdy świat bombarduje nas wszelkimi możliwymi przeszkodami, a do tego dochodzą także nasze wewnętrzne, jak zmęczenie, rozproszony umysł, zniechęcenie, natłok myśli, przygnębienie i niezliczone inne. Kluczem jest jednak utrzymywanie ciągłości regularnego stosowanie opisanych wyżej metod (wizualizacja celu + wzniosłe uczucia). Wbrew wszystkiemu. Tak jak motocykliści na wirażu, którzy przechylając swoją maszynę patrzą jednak tam, gdzie chcą pojechać, a nie w kierunku odchylenia motocyklu.
Pierwszy raz zwrócił mi na to uwagę belgijski trener NLP i terapeuta uzależnień, Tony Beerden. Przytoczył przy tym eksperyment, w czasie którego polecono motocyklistom torowym, aby na wirażach podążali wzrokiem w kierunku przechylenia motocykla. I co się stało? Wszyscy się wywracali. Okazało się, że warunkiem sprawnego pokonywania zakrętów jest skupienie się na celu i patrzenie w jego kierunku niezależnie od działania siły odśrodkowej, grawitacji, kierunku przechyłu motocykla itp. Po prostu trzeba patrzeć przed siebie, a nie tam, gdzie “ściągają” wspomniane siły. I niech ta metafora przyświeca nam podczas programowania się na zdrowie oraz wdrażania go w codziennym życiu.