Jak radzić sobie w czasach epidemii i innych kryzysów – cz. 1

O sile wpływu umysłu na ciało, w tym także na jego odporność, sprawność, procesy zdrowienia itp, wielokrotnie już była mowa na tym blogu. Obecna sytuacja związana z koronawirusem przywołuje jednak ten temat ponownie. Niniejszy wpis wyjaśnia, jak możemy sami zadbać o swoje zdrowie oraz co z punktu widzenia NLP możemy zrobić dla swojego zdrowia przy pomocy umysłu.

Wiele osób przeżywa obecnie lęk dotyczący zaistniałej sytuacji i nieprzewidywalności tego, co może się dalej wydarzyć. Natłok informacji, często sprzecznych ze sobą, powoduje dezorientację, a poczucie braku kontroli rodzi bezradność i równocześnie podnosi poziom stresu. Wszystko to nie sprzyja tworzeniu optymalnego stanu emocjonalnego i nastawienia wspierającego podnoszenie swojej odporności i wydolności.

Nie mamy wpływu na przebieg zdarzeń światowych, ani na tempo oraz zasięg rozprzestrzeniania się wirusów i innych zarazków. Świat zewnętrzny, zwłaszcza w takiej skali, jest poza naszą kontrolą. Jednak to my decydujemy jak przebiega nasze myślenie na ten temat i jakie emocje w związku z tym przeżywamy. Ale czy możemy kultywować wewnętrzny dobrostan, gdy dookoła chorują i umierają ludzie? Gdy sytuacje w sklepach przypominają czasem to, co działo się w PRL (puste półki, kolejki przed sklepami, reglamentacja produktów itp.)? Gdy zakaz zgromadzeń, odwoływane imprezy (sportowe, kulturalne itd.), przymus pozostawania w domu i opustoszałe miejsca publiczne kojarzą się ze stanem wojennym w Polsce, wprowadzonym w 1981 r. przez ówczesny reżim?

Odpowiedzi na te pytania są na szczęście pozytywne, a m.in. NLP dostarcza konkretnych wskazówek i narzędzi, które pozwalają wcielić je w życie. Zacznijmy od podstawowych zasad, dzięki którym można dobrze przygotować grunt do dalszych, zaawansowanych działań.

Zasady prozdrowotne zalecane nie tylko w czasach kryzysu

  1. Świadomie dokonuj selekcji i ograniczaj do niezbędnego minimum ilość przyjmowanych przekazów medialnych na temat zagrożeń.

Media powtarzają te same przekazy wielokrotnie, nadając im określony dramatyzm w celu przyciągnięcia uwagi odbiorców. Generują przy tym emocje takie jak lęk, trwoga, irytacja, poczucie zagubienia, bezsilności itp. W ten sposób przyciągają uwagę odbiorców i uzależniają ich od wysokiego poziomu hormonów stresu w organizmie (adrenalina, kortyzol itd.) towarzyszącego przyjmowaniu przekazywanych wiadomości. Potęguje to jeszcze bardziej hipnotyczny wpływ wywierany na odbiorców, czemu towarzyszy zawężenie pola świadomości i pochłonięcie uwagi przez budzące grozę, zatrważające i wstrząsające newsy. W efekcie odbiorcy przeżywający stres związany z otrzymywanymi wiadomościami paradoksalnie uzależniają się od tego stanu i nieświadomie dążą do jego powielania (choć świadomie zwykle chcieliby czegoś innego). Mechanizm uzależnienia od substancji biochemicznych towarzyszących stresowi przejrzyście opisuje w swoich książkach dr Joe Dizpenza.

Zbyt duża ilość wiadomości przytłacza, ale powoduje także mentalny chaos. Np. jedne źródła podawały, że CoVID-19 ginie w temperaturze 27 st., a inne, że wytrzymuje 40. Jedne ogłaszają pandemię, a inne uważają takie stwierdzenia za przedwczesne i nieuprawnione. Według jednych doniesień ta odmiana wirusa powstała w wyniku spontanicznej mutacji, inne powołują się na argumenty przemawiające za jego sztucznym (laboratoryjnym) pochodzeniem. Nawet w sprawie noszenia maseczek nie ma jednomyślności wśród lekarzy (niezależnie od postanowień władz). “Oszaleć można” – skwitował to jeden z moich pacjentów. Lepiej więc przede wszystkim sprawdzać na bieżąco aktualne przepisy ogłaszane przez instytucje państwowe, żeby wiedzieć jak postępować w zgodzie z nimi. Należy przy tym zachować zdrowy rozsądek i robić wszystko co możemy, by we własnym zakresie wzmacniać zdrowie. Ta ostatnia wskazówka jest szczególnie ważna! Zwróćmy uwagę, nie chodzi tylko o unikanie zagrożenia, ale o utrzymywanie w ciele i umyśle reprezentacji (wyobrażenia) stanu pożądanego i następnie o aktywne dążenie do niego.

  1. Pamiętaj, że zawsze ludzie wokół umierają z powodu różnych chorób, ale zwykle nie jest to nagłaśniane w takim stopniu, jak w przypadku korona wirusa. Np. z powodu nowotworów rocznie umiera w Polsce ok. 110 tysięcy osób, a na świecie 8 milionów! Z powodu zapalenia płuc co roku umiera ok. 12 tysięcy Polaków, 120 tysięcy obywateli UE, a do szpitali trafia w Unii ponad milion osób. Na całym świecie co roku umiera z tego powodu ponad 800 tysięcy samych tylko dzieci. Podobne przykłady można by mnożyć. To dramatyczna sytuacja, której trzeba ze wszystkich sił przeciwdziałać, ale nikt nie ogłasza przy tym “pandemii” (choć zapalenie płuc jest zaraźliwe). Uświadamiając sobie te fakty, dokonujesz pomocnego przewartościowania (reframing) wiodącej narracji dotyczącej skali zagrożenia ze strony CoVID-19. Na tle innych chorób podawane przez media liczby zaczynają przedstawiać się zupełnie inaczej. Zwykle jednak ulegamy iluzji, że obecna sytuacja jest absolutnie wyjątkowa, niespotykanie zagrażająca i niszczy “bezpieczeństwo”, w jakim żyliśmy do tej pory. Źródłem takiego przeświadczenia jest po prostu ignorancja, brak danych na temat tego, jak w rzeczywistości przestawia się owo “bezpieczeństwo”. I to od lat.

W 2020 r. prognozowane jest w naszym kraju ponad 200 tys. zgonów z powodu chorób serca, a na choroby neurodegeneracyjne  cierpi w Polsce ponad 500 tys. (!) osób. Rocznie umiera ok. 23 tys. Polaków z powodu błędów lekarskich, z kolei aż 370 tys. doznaje z tej samej przyczyny trwałego uszczerbku na zdrowiu. Według WHO w skali świata jest to 2,6 mln zgonów rocznie. To oznacza, że błędy medyczne powodują na świecie średnio 5 zgonów na minutę. Z kolei w samych tylko USA co roku umiera 128 tys. osób z powodu leków zażywanych zgodnie z zaleceniami lekarza (te zgony są liczone oddzielnie od spowodowanych błędami lekarskimi). Warto pamiętać o tych danych, gdy obecne przekazy medialne i dyskusje ekspertów ogniskują się prawie całkowicie wokół koronawirusa z pominięciem ogólnego, od lat dramatycznego stanu zdrowia społeczeństwa (oraz niedoskonałości medycyny).

  1. Dbaj o wzmacnianie ogólnej odporności i sprawności organizmu:
  • utrzymuj regularny kontakt z bliskimi, przyjaciółmi i znajomymi, choćby przy użyciu komunikatorów – w ten sposób przeciwdziałasz poczuciu izolacji i osamotnienia,
  • właściwie się odżywiaj,
  • wysypiaj się,
  • uzupełniaj witaminy i mikroelementy (suplementacja),
  • stosuj zioła przeciwzapalne, oczyszczające itp. na co dzień, a nie dopiero wtedy, gdy pojawiają się objawy – ich stosowanie to istotny element profilaktyki,
  • dbaj o regularną aktywność fizyczną (jeśli nie masz innej możliwości – ćwicz w domu),
  • o ile tylko warunki na to pozwalają, regularnie spędzaj czas wśród natury,
  • w sytuacji zalecanego pobytu w domu (oczywiście nie tylko wtedy) zadbaj o inspirujące, rozwijające lektury i filmy – wzbogacają one umysł pożytecznymi treściami, zamiast przeciążać go szumem medialnym i plotkami,
  • na ile się da, oddawaj się swoim pasjom, rób to, co sprawia ci satysfakcję i równocześnie ucz się nowych rzeczy – to pozytywnie stymuluje system nerwowy, jego neuroplastyczność i neurogenezę,
  • regularnie praktykuj medytację (np. uważności), wykonuj ćwiczenia relaksacyjne itp. – w ten sposób dodatkowo powodujesz redukcję stresu (więcej nt. medytacji znajdziesz we wcześniejszych wpisach: https://econlp.eu/blog/page/3/)
  • dostarczaj sobie tyle pozytywnych doznań estetycznych (muzyka, fotografia, malarstwo, rzeźba, teatr itd.), ile tylko się da.

Podejmując tego rodzaju działania zyskujesz dodatkowo poczucie większej kontroli nad swoim życiem i zdrowiem, nie czekając z założonymi rękami na poprawę ogólnej sytuacji. Powyższe wskazówki mogą się niektórym wydawać banalne, ale czyż nie są takimi zalecenia Głównego Inspektoratu Sanitarnego i innych instytucji, żeby myć ręce po powrocie do domu? Albo żeby zasłaniać usta podczas kichania i kasłania? Żeby jednak nie poprzestawać na ogólnych zaleceniach, poniżej garść przystępnych wyjaśnień na temat tego, JAK wcielać w życie kluczowe z nich. Skupiam się przy tym na tych, które są najczęściej dyskutowane i wzbudzają najwięcej kontrowersji, a zainteresowani znajdą odnośniki do źródeł szerzej omawiających poruszane tu zagadnienia.

Właściwe odżywianie

Przede wszystkim unikaj produktów “śmieciowych”, wysoko przetworzonych, ubogich w witaminy i sole mineralne, za to obfitujące w dodatki chemiczne. Zadbaj o to, by twoja dieta była zróżnicowana, dzięki czemu wzrastają szanse na to, że organizm otrzyma wraz z nią szerokie spektrum potrzebnych mu składników. Zredukuj ilość spożywanych węglowodanów, ponieważ obecnie zajmują one w diecie nieproporcjonalnie dużo miejsca w stosunku do diety naszych przodków. Organizm ludzki nie jest po prostu przystosowany do tak olbrzymiej ilości skrobi i cukru, z jaką mamy obecnie do czynienia (cukier jest przemysłowo dodawany do większości gotowych potraw, przypraw i przetworów, nawet do wędlin). Obecnie więcej, niż zwykle, stosuj zróżnicowane przyprawy, zarówno rodzime, jak i np. korzenne. Goździki, imbir, kurkuma itp. mają uniwersalne działanie antyseptyczne, ułatwiają trawienie i dodatkowo dostarczają witamin i mikroelementów.

Suplementacja żywieniowa

Niezależnie od właściwej diety, warto zadbać o dodatkowe uzupełnienia witamin, minerałów i różnego rodzaju fitoskładników w organizmie.  Warzywa, owoce i inne produkty spożywcze są o wiele uboższe w składniki odżywcze, niż za czasów choćby naszych dziadków. Po prostu tych składników brakuje w glebie, a techniki masowej produkcji roślin coraz bardziej pogłębiają ten niedobór. W szczególności warto zadbać o regularne dostarczanie sobie witamin C, E i D3 + MK7 oraz kwasów Omega3 (najlepiej w połączeniu), co podnosi odporność i rewitalizuje organizm. Oczywiście o inne składniki też warto zadbać.

          

Zioła na co dzień

Oprócz szerokiej oferty ziół pochodzących z Azji, Amazonii, Syberii i innych regionów świata, ich najbogatszym i najbardziej przystępnym dla nas źródłem są rodzime łąki, lasy i ogródki przydomowe. A nawet doniczki, w których można je sadzić. Właśnie zaczął się sezon na pokrzywy, mniszek lekarski (mlecz), podagrycznik i wiele innych ziół. Można je zaparzać w herbatkach, dodawać do zup, potrawek warzywnych, ale także na surowo (posiekane lub zmiksowane) do sałatek. Oprócz licznych witamin i minerałów rośliny te zawierają m.in. dobroczynne antyoksydanty i substancje przeciwzapalne.

 

                                                                                                    

 

Wysypianie się

Zapotrzebowanie na sen ma charakter bardzo indywidualny. Jednym wystarcza 6 godzin, inni potrzebują 8, a niektórzy jeszcze więcej. W dodatku może się to zmieniać w zależności od trybu życia, ilości pracy, stresu, pór roku itd. Dlatego “złote” zalecenie głosi, żeby kierować się swoim samopoczuciem. Jeśli np. śpimy nawykowo 7 godzin, ale czujemy się zmęczeni i senni w ciągu dnia, to warto choćby na próbę wydłużyć nocny odpoczynek. Z drugiej strony, nie ma sensu zmuszać się do 8 godzin spania, gdy energia “wyrzuca” nas z łóżka po krótszym śnie, a w ciągu dnia jesteśmy zadowoleni ze swojego samopoczucia. Dlatego najlepiej obserwować reakcje swojego organizmu i podążać za jego potrzebami. Tak czy inaczej, odpowiednio długi sen podnosi odporność organizmu, regeneruje system nerwowy i sprzyja procesom samoregulacji. Dla zainteresowanych godna polecenia jest książka na ten temat:

Opierając się na odkryciach naukowych ostatniego okresu, autor wyjaśnia w jaki sposób sen wzmacnia odporność organizmu, poprawia metabolizm, redukuje stres i reguluje pracę mózgu.

Aktywność fizyczna

Coraz częściej specjaliści w tej dziedzinie zauważają, że niezależnie od diety, którą wybieramy, podstawą każdej piramidy żywieniowej powinna być aktywność fizyczna i dopiero na tym fundamencie można umieszczać kolejne jej poziomy w postaci poszczególnych grup produktów odżywczych. Nasze organizmy są bowiem przystosowane do regularnego ruchu związanego z przemieszczaniem się, obrabianiem narzędzi, polowaniem, zbieractwem, uprawą roli itp. Postęp cywilizacyjny spowodował radykalne zmiany dotyczące warunków w jakich żyjemy i trybu życia, ale ludzkie ciała są przystosowane do wymogów środowiska naszych przodków, którzy żyli w jaskiniach, musieli pokonywać duże odległości w poszukiwaniu pożywienia, a większość prac wykonywali ręcznie. Mamy więc paradoksalną sytuację, w której np. ilość spożywanego cukru (w różnych postaciach) jest obecnie około tysiąc razy większa, niż w przypadku ludzi pierwotnych, a równocześnie ilość wysiłku fizycznego jest znikoma. Nic dziwnego, że przy zaawansowanej medycynie i wzroście długości życia, mnożą się zarazem choroby degeneracyjne. I to często u osób o stosunkowo młodym wieku (czasami nawet już u 30 czy 40-latków). Więcej informacji na ten temat można znaleźć w artykule Hermana Pontzera pt. “Stworzeni do ruchu”, Świat Nauki nr 02/2019.

Kiedy mowa o chorobach degeneracyjnych, nie chodzi tylko np. o schorzenia stawów, zanik mięśni, ograniczoną ruchomość itp., ale także o stan mózgu. Okazuje się, że do zachowania jego dobrej kondycji potrzeba nie tylko zróżnicowanej aktywności umysłowej, ale także fizycznej. Zainteresowanym tym fascynującym zagadnieniem można polecić książkę szwedzkiego psychiatry, Andersa Hansena, który w naukowy a jednocześnie przystępny sposób wyjaśnia wpływ aktywności fizycznej na kondycję mózgu:

                        

                       

 

Obok książki Hansena pokazane są przykładowe samouczki dotyczące treningów bez sprzętu, które mogą być stosowane zarówno w plenerze, jak i w warunkach domowych, co jest szczególnie przydatne w sytuacji ograniczonej swobody wychodzenia. Pomocne mogą być także video instruktarze, których w Internecie jest duży wybór, jak np.:

 

Dobrze jednak wiedzieć, że zdrowie i sprawność psychofizyczna nie wymagają skomplikowanych ćwiczeń czy nielubianej od czasów szkoły gimnastyki. Marsze, marszobiegi, różne formy biegania, jazda na rowerze itp., to formy wysiłku aktywującego cały organizm i wystarczy go ok. 0,5 godziny dziennie dla utrzymania dobrej kondycji i rewitalizacji. Jeśli mamy taką możliwość, to dobrze jest łączyć ze sobą lub przeplatać odmienne rodzaje ćwiczeń (aerobowe, siłowe, zręcznościowe, rozciągające i inne). Albo wykonywać najbardziej ulubione, a przynajmniej od czasu do czasu wprowadzać także inne.

Możemy sięgać po wielorakie techniki mentalne, jak wizualizacje, afirmacje, budowanie wspierających przekonań na temat naszego zdrowia itp. Jednak szanse, że będą one skuteczne, znacznie się zwiększają gdy podejmujemy równocześnie konkretne działania poprawiające nasze psychobiologiczne środowisko. Kiedy ciało jest zaniedbane, niewłaściwie odżywiane, brakuje odpowiedniego wypoczynku (niewyspanie), a umysł odruchowo skupia się głównie na zagrożeniach, zamiast na pożądanym celu, tworzy to głęboką niespójność pomiędzy myśleniem życzeniowym a codziennymi nawykami. Dlatego tak ważne jest podjęcie konkretnych zachowań, które w oparciu o powyższe zasady będą prowadziły ku wzmacnianiu zdrowia. Optymalne jest łączne stosowanie omawianych tu zasad lub przynajmniej większości z nich. Bo jeśli np. zadbalibyśmy wprawdzie o dobre odżywianie, ale nadal zaniedbywalibyśmy potrzebę ruchu, faszerując się medialną papką zamiast dostarczać sobie wartościowej lektury i wrażeń estetycznych, realizować swoje pasje, spędzać mile czas z innymi ludźmi itd., to trudno byłoby oczekiwać rezultatów, na jakich nam zależy.

Załóżmy jednak, że już wcielamy w życie powyższe zasady (lub przynajmniej znaczącą ich część) – co wtedy? Co więcej możemy dla siebie zrobić? W jaki sposób możemy na tak przygotowanym podłożu wykorzystywać uzdrawiający potencjał umysłu? Tym zajmiemy się w kolejnym wpisie.

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *