Psychologia samorealizacji a NLP cz. 2

Pierwszą część tego tekstu poświęciłem historycznym i personalnym powiązaniom NLP z psychologią humanistyczną i Ruchem Potencjału Ludzkiego (Human Potential Movement – HPM). Wiemy już, że oprócz Jamesa (psychologia i filozofia pragmatyzmu), Korzybskiego (semantyka ogólna), Chomsky’ego (gramatyka transformacyjna), Bandury (modelowanie) czy cybernetyki, NLP zaczerpnęło pośrednio wiele inspiracji od twórców psychologii humanistycznej (Maslow, Rogers i im współcześni), a bardziej bezpośrednio od przedstawicieli drugiej generacji tego nurtu (Perls, Satir, Bateson). Jedną z najbardziej znanych idei psychologii humanistycznej jest „selfactualization”, co na polski jest tłumaczone jako „samorealizacja”, „samourzeczywistnienie” lub „samoaktualizacja”. Pora przyjrzeć się, co oznacza to pojęcie i jakie ma znaczenie dla NLP.
Pojęcie samorealizacji stało się tak powszechne, że można je znaleźć w wielu ogólnych słownikach, popularnych artykułach czy programach szkoleniowych. Słowniki określają je najczęściej dość lapidarnie, np. jako „rozwinięcie swojego potencjału” (The Free Dictionary), albo „urzeczywistnienie możliwości, jakie posiada nasz charakter czy osobowość” (Merriam-Webster Dictionary). W ujęciu psychologii humanistycznej samorealizacja jest procesem wieloaspektowym i wielowymiarowym. Najczęściej przywoływany jest sposób, w jaki rozumiał samorealizację Maslow, odnosząc ją równocześnie do swojej teorii potrzeb ludzkich. Z tego punktu widzenia samorealizacja polegałaby na zaspokojeniu wszystkich wyszczególnionych przez niego grup potrzeb.
Kategorie potrzeb wg Maslowa
Zacznijmy od definicji pojęcia potrzeby, żeby uspójnić sposób jego rozumienia. Maslow początkowo rozumiał potrzeby jako stany wynikające z poczucia braku czegoś, niespełnienia, który to brak powoduje napięcie motywujące do podejmowania działań prowadzących do jego redukcji:
1. Potrzeby fizjologiczne (głód, pragnienie, potrzeba snu itp.).
2. Potrzeby bezpieczeństwa (opieka, ochrona, spokój itp.).
3. Potrzeby miłości i przynależności (poczucie bycia kochanym, bliskość w relacjach, więzi emocjonalne itp.).
4. Potrzeby szacunku i uznania (poczucie własnej wartości i kompetencji, zaufania do siebie, docenienie przez innych itp.).
5. Potrzeby samorealizacji (realizacja wyższych celów i wartości, potrzeby poznawcze i twórcze, odkrywanie sensu i znaczenia itp.).

Ostatnia z tych kategorii nie pasowała jednak do cytowanej wcześniej definicji potrzeb sformułowanej przez Maslowa. Dlatego w późniejszych swoich pracach wprowadził on rozróżnienie na:

  • potrzeby typu D (deficiency – deficytu),
  • potrzeby typu B (being – bycia, bytu, istnienia), określane również jako potrzeba samorealizacji.
Część autorów zwraca uwagę, że w żadnym tekście opublikowanym przez Maslowa, jego koncepcja potrzeb nie jest zobrazowana w formie piramidy. Ponieważ jednak schemat ten upowszechnił się on w późniejszej literaturze poświęconej temu tematowi, przytaczam go tutaj dla lepszej ilustracji.

O ile potrzeby typu D (kategorie potrzeb 1-4) odnoszą się właśnie do poczucia braku i chęci uzyskania, zdobycia tego, co ten brak wypełni, to potrzeby typu B (kategoria 5) opierają się na innej zasadzie. Ich źródłem jest wewnętrzny potencjał, który „domaga się” zaistnienia; siła wzrostu, która powoduje wyjście poza znane i oswojone ramy. Przykładem może być ekspresja twórcza, szeroko rozumiana, a nie tylko w odniesieniu do zawodowych artystów.
W takim ujęciu nie jest ona (tylko) wywiązaniem się z przyjętego zamówienia na jakieś dzieło, lecz odkrywaniem i przejawianiem poprzez piękno, harmonię czy nowatorstwo różnych wymiarów swojego istnienia i znaczenia.
Potrzeby typu B prowadzą do odkrywania swoich najwyższych motywacji, do poszukiwania sensu swojego bytu i miejsca w całości istnienia. Łatwo dostrzec tu pokrewieństwo do opisów dotyczących wyższych poziomów neuro-logicznych w modelu Diltsa. Odnoszą się one przecież do odpowiedzi na takie pytania, jak „co jest dla mnie ważne” „w imię czego jestem gotów do wysiłku i poświęceń?” (motywacja); „kim jestem?”, „jaka jest moja prawdziwa tożsamość?”, „jakie jest moje powołanie życiowe?”, „dokąd zmierzam?”, itd.
Według Maslowa, konieczne jest najpierw zaspokojenie potrzeb niższych, aby później wyższe mogły dojść do głosu. Ta koncepcja spotkała się z liczną krytyką innych autorów, podkreślających istnienie przypadków, które wydają się jej przeczyć. Poglądy Maslowa na tę sprawę wydają się jednak zasadne, gdy bierzemy pod uwagę historię osobistą jednostki, rozwój w okresie dziecięcym, młodzieńczym itd. To oczywiste, że np. niedożywienie dziecka może upośledzać jego rozwój biologiczny, w tym funkcjonowanie systemu nerwowego. To
zaś powoduje, że na pierwszy plan wyłaniają się u niego potrzeby związane z przetrwaniem, a niekoniecznie z poszukiwaniem sensu. Jeśli jednak potrzeby podstawowe były w dzieciństwie i później zaspokajane w stopniu wystarczającym, i może nawet już wtedy jednostka zaczęła się uczyć jak rozpoznawać i zaspokajać swoje potrzeby typu B, to jako dorosła osoba mimo głodu i frustracji innych swoich podstawowych potrzeb w dalszym ciągu może realizować swoje potrzeby wyższe. Tłumaczyłoby to na przykład wiele znanych przypadków zachowań więźniów obozów koncentracyjnych, w których deprywacja potrzeb podstawowych osiągnęła poziom skrajny, a mimo to odnajdowali oni dla siebie wyższy sens położenia, w jakim się znaleźli. Zainteresowani mogą sięgnąć np. do książki Victora Frankla „Człowiek w poszukiwaniu sensu”, gdzie autor opisuje własne doświadczenia z pobytu w Oświęcimiu i Dachau.

Victor Frankl (1905-1997) jako młody lekarz

W 1994 r. miałem okazję uczestniczyć w wykładzie pt. „Psychoterapia – moja osobista odyseja ”, który Victor Frankl prowadził w Hamburgu, w ramach kongresu pt. „Ewolucja w psychoterapii – ewolucja psychoterapii”. Wykład odbywał się w ogromnej sali, gdzie – jak mi się wydawało – przybyła większość uczestników kongresu (ogólną liczbę szacowano na ok. 5000 osób), mimo że równolegle odbywały się warsztaty i seminaria prowadzone przez innych znamienitych autorów. Wykładowca miał wówczas prawie 90 lat, lecz mówił z niezwykłą swobodą, lekkością i równocześnie elegancją. Przyznam, że było to dla mnie jednym z „doświadczeń szczytowych”, jak je określił Maslow (do tego tematu jeszcze wrócę).
Oto spotkałem na żywo jednego z moich najważniejszych mentorów, znanego mi i podziwianego od lat studiów, ale tylko na podstawie lektur. Lecz teraz zmaterializował się on na wprost mnie, okazał się nie tylko wyidealizowaną postacią literacką, lecz człowiekiem z krwi i kości, którego historia nie była jedynie legendą.

Victor Frankl z pierwszą żoną, Matyldą, która zginęła w obozie koncentracyjnym (Bergen) w 1945 r.

Przez resztę swojego życia po wyzwoleniu Frankl dzielił się swoimi odkryciami na temat roli poczucia sensu w życiu człowieka. Zwrócił uwagę na fakt, że w wielu przypadkach przyczyną zaburzeń nerwicowych jest chroniczne obniżenie poczucia sensu swojego życia. Zaburzenia tego typu określał zbiorczo jako „nerwicę noogenną”. Nazwa pochodzi od greckiego słowa „nous”, pierwotnie oznaczającego m.in. boski pierwiastek w człowieku (Arystoteles) lub racjonalny aspekt duszy (Platon). Pojawienie się tego typu nerwicy Frankl upatrywał w kryzysie egzystencjalnym jednostki, związanym z utratą nadrzędnego celu i znaczenia życia.
W celu pomocy osobom cierpiącym na ten typ zaburzeń, Frankl opracował logoterapię (odrębny rodzaj psychoterapii), zaliczaną do szerszego nurtu psychoterapii egzystencjalnej.
Gdy przyjrzymy się życiu Frankla, to zgodnie z koncepcją Maslowa można go jak najbardziej zaliczyć do osób samorealizujących się, i to aż po kres swoich dni. A używając terminologii NLP, można dodać, że Frankl osiągnął mistrzostwo w przekuwaniu w swoje wewnętrzne zasoby nawet najbardziej ekstremalnych doświadczeń.

Victor Frankl w ostatnim okresie swojego życia

Ale nawet pomijając takie skrajne przypadki, można wskazać choćby przykłady wielu wynalazców, twórców czy artystów, którzy w pełni pasowali do definicji osób
samorealizujących się oraz w niezrównany sposób wyrażali głębię swoich filozoficznych i psychologicznych przeżyć i wglądów w sytuacji niedostatku i zagrożenia. Realizowali swoje potrzeby wyższe (typu B) w ciężkich życiowych warunkach. Cyprian Kamil Norwid, Adam Asnyk (m.in. oskarżony przez władze carskie o terroryzm i ścigany z tego powodu), czy Maria Konopnicka (mąż stracił majątek, a ona przez lata żyła za pożyczane wciąż pieniądze, bez własnego dachu nad głową) – to tylko nieliczne przykłady osób samorealizujących się, niejako wbrew losowi.
To dla nas dobra wiadomość, z której wynika, że nie musimy odkładać samorealizacji do chwili, aż będziemy już całkowicie finansowo zabezpieczeni, wszyscy będą nas kochać i doceniać, dzieci będą odchowane i szczęśliwe, wszyscy będą zdrowi itd. Teoria potrzeb Maslowa po prostu wskazuje po pierwsze na fakt, że ludzkie potrzeby są bardzo zróżnicowane i obejmują wszystkie aspekty funkcjonowania – od biologicznego, poprzez społeczny itd., aż po egzystencjalny (potrzeby typu B). Po drugie, że wszystkie te potrzeby są istotne i warto je zaspokajać w sposób kompleksowy, najlepiej przechodząc od podstawowych do wyższych, ale nie rezygnując z wyższych, gdy z jakiegoś powodu potrzeby
niższe mogą być w pełni zaspokojone. Tak więc, według tego podejścia człowiek
samorealizujący się to taki, który zaspokaja swoje potrzeby, włącznie z potrzebami wyższego rzędu, w sposób niezbędny dla urzeczywistnienia swojego potencjału i rozwoju jako jednostki. Oraz w zgodzie z potrzebami innych ludzi i w sposób wspierający ich rozwój (relacje międzyludzkie w psychologii humanistycznej zajmują szczególne miejsce).

Psychologii humanistycznej zarzucano często, że jest zbyt „filozoficzna”, że głosi raczej pewne postulaty, niż całościową teorię psychologiczną w sensie naukowym, oraz że nie dostarcza spójnego zestawu narzędzi, dzięki którym mogłaby przekładać swoje koncepcje na praktykę. I tu właśnie Michale Hall upatruje punkt, w którym psychologia humanistyczna i NLP mają sobie wiele do zaoferowania. Ze spotkania tych dwóch dziedzin, zdaniem Halla, wyłania się nowa psychologia samorealizacji. Więcej o tym w następnej części.