Uważność – nie tylko metoda
Możemy potraktować uważność nie tylko jako metodę, ale również jako stan umysłu, sposób istnienia, czy „stan bytu”, jak go określa dr Joe Dispenza. Niektórzy autorzy NLP (np. Robert Dilts) stosują pojęcie „stan podstawowy”. Oznacza ono nastrój, poziom energii i motywacji, pobudzenia lub uspokojenia, napięcia lub rozluźnienia, skupienia lub rozproszenia itd., które dominują u danej osoby, wydają się dla niej naturalne i charakterystyczne. Po różnorakich przeżyciach, działaniach, zdarzeniach wpływających na zmianę samopoczucia, wcześniej czy później jednostka automatycznie powraca do swojego stanu podstawowego. Można go również opisać, jako względnie stałe środowisko wewnętrzne człowieka, mające tendencję do samoodtwarzania. Stąd nazwa: „stan podstawowy”, co sugeruje, że wszystko, co się od niego różni, jest swego rodzaju odchyleniem od tego, co dana osoba uznaje za swoją „normę”.
Łatwo odpowiedzieć sobie na pytanie, które jakości mentalne, emocjonalne, a także fizjologiczne najczęściej składają się na stan podstawowy współczesnego człowieka. Pośpiech, stres, niepokój, „adrenalina”, frustracja, napięcie, rozkojarzenie i im podobne tak często powtarzają się w doświadczeniu ludzi, że przestajemy się im dziwić. Wielokrotnie słyszałem wypowiedzi typu „taki jest świat”, „taka jest rzeczywistość”, „samo życie”, „trzeba się z tym pogodzić”. Rzeczywiście? Dziękuję, nie skorzystam.
Okoliczności zewnętrzne mają niebagatelne znaczenie dla samopoczucia jednostek, ale wcale nie muszą o nim przesądzać. Znałem ludzi świetnie prosperujących, robiących karierę, posiadających kochające rodziny, osiągających sukcesy na różnych polach, a mimo to przygnębionych, zrezygnowanych, skarżących się na brak radości życia. Dlaczego? Przecież wielu tych, którym według popularnie przyjmowanych standardów wiedzie się gorzej, potrafi czerpać satysfakcję z życia i mieć poczucie spełnienia! Odpowiedź ma wiele wspólnego właśnie z tą dominującą tendencją do podtrzymywania i powtarzania określonego stanu wewnętrznego, niezależnie od okoliczności. Joe Dispenza zauważa, że jeśli utrzymujemy tę tendencję tygodniami – staje się ona nastrojem, jeśli trwa miesiące – zamienia się w usposobienie, jeśli trwa lata – staje się cechą charakteru. Dlatego tak trudno ją zmienić, ponieważ gdy ludzie zaczynają się utożsamiać ze swoim nawykowo wytwarzanym stanem, to próby jego zmiany budzą niepokój, jakby tracili siebie, swoją tożsamość albo przynajmniej część siebie, znaną sobie „rzeczywistość”.
Opis uważności w kategoriach NLP
Gdy uważność staje się stanem podstawowym, czy stanem bytu (czego każdemu można szczerze życzyć), a nie tylko chwilowym doświadczeniem, zmiany są dalekosiężne
i wszechobejmujące. Gdy umysł potrafi obserwować własne treści bez utożsamiania się
z nimi, sprzyja to wyciszeniu emocjonalnemu. Zwiększa się dystans do nich i rozwija swego rodzaju wewnętrzna dysocjacja w stosunku zarówno do obrazów (wspomnień, fantazji), dialogu wewnętrznego i związanych z nimi odczuć. Autorzy NLP często podkreślają, że organizm ludzki reaguje tak samo, gdy ktoś faktycznie uczestniczy w danej sytuacji, jak też wtedy, gdy tylko to sobie wyobraża. Dlatego np. wyobrażenie sobie trudnej rozmowy z szefem, partnerem życiowym, czy kimś innym dla nas ważnym, powoduje wydzielanie hormonów stresu, zwiększa napięcie mięśniowe i na inne sposoby przygotowuje ciało do reakcji „walcz lub uciekaj”. Z drugiej strony, wyobrażenie sobie – wbrew wszystkiemu – przebiegu tej rozmowy w życzliwej, przyjaznej atmosferze, z uśmiechami na twarzach, z poczuciem humoru itp., zwiększa wydzielanie w mózgu takich substancji, jak endorfiny, enkefaliny i dynorfiny, co w efekcie poprawia nastrój, powoduje odprężenie i inne pozytywne następstwa.
NLP zapoznaje z metodami zarówno asocjacji z pożądanymi doświadczeniami, jak i dysocjowania się od niepożądanych. Praktyka uważności uczy czegoś innego – pozostawania w pozycji obserwatora w stosunku do jakichkolwiek treści pojawiających się w polu świadomości, bez względu na ich znak plus czy minus. Można by to określić jako utrzymywanie swego rodzaju wewnętrznej metapozycji, bez względu na rodzaj wrażeń, myśli czy emocji. Niektórzy mogliby zapytać: Jaki jest tego cel i sens? Czyż nie chodzi o to, żeby przeżywać jak najwięcej tego, co przyjemne, odbierane jako pozytywne? Żeby asocjować się ze swoimi wewnętrznymi zasobami i utrzymywać ten stan? Uczymy tego osoby zainteresowane rozwojem własnym, zajmujące się profesjonalną pomocą, zarządzaniem ludźmi i wielu innych. A jednak, żaden pozytywny stan asocjacji nie trwa wiecznie. Wystarczy, że zadziałają jakieś absorbujące naszą uwagę i emocje czynniki (zdarzenia, spotkania, zadania, informacje itd.), które odciągną naszą uwagę od doświadczanego zasobu, byśmy zasocjowali się z sytuacją bieżącą, która często miewa np. negatywny ładunek emocjonalny, jest związana z podwyższonym poziomem stresu itp. Wystarczy większe zmęczenie, kłopoty ze zdrowiem czy większa ilość obowiązków, byśmy znaleźli się niejako w zupełnie innej rzeczywistości (w innym stanie bytu), niekiedy odległej od przeżywanej jeszcze niedawno asocjacji z zasobami.
Medytacja uważności pomaga osiągać i utrwalać stan, w którym mimo oddziaływania na nas różnorakich dystraktorów (czynników przeszkadzających i rozpraszających) potrafimy pozostać ześrodkowani, podłączeni do swojego centrum, w którym panuje spokój i komfort (chciałoby się powiedzieć: „meta-spokój” i „meta-komfort”), jak w oku cyklonu, wokół którego szaleje nawałnica. W takim stanie umysłu o wiele łatwiej jest prowadzić z chwili na chwilę precyzyjną obserwację, pozwalającą dostrzegać ważne sygnały mowy ciała, zmiany fizjologii rozmówcy (ale też swoje własne), zmiany sposobu mówienia, tonu głosu itd. Umiejętność ta w języku NLP jest określana mianem „kalibracji”. Stan uważności sprzyja także stosowaniu metody „pustego ekranu”, gdy np. osoba udzielająca wsparcia stara się niejako opróżnić swój umysł z możliwie wszelkich założeń, koncepcji, interpretacji, schematów rozumowania i oceniania, elementów swojej wiedzy i doświadczenia itp. Nawykowe treści i skojarzenia znikają, projektor w kabinie operatora zostaje chwilowo wyłączony i wtedy właśnie można zobaczyć ekran sam w sobie, a nie przykryty kalejdoskopem ciągle zmieniających się obrazów, które nakładają się na poprzednie obrazy, zniekształcają inne, a całość staje się mało czytelna. Łatwiej wówczas bez nawykowych klapek na oczach zobaczyć drugą osobę jako unikalną, a na jej problem popatrzeć w świeży i otwarty sposób.
Ileż to razy zdarza się nam podczas rozmowy snuć fantazje, wspomnienia, skojarzenia wymieszane z dialogiem wewnętrznym i towarzyszącymi temu wszystkiemu uczuciami,
co znacznie utrudnia utrzymanie dobrego kontaktu z innymi i zakłóca klarowne widzenie sytuacji. Intensywne wewnętrzne przetwarzanie spostrzeżeń i przemyśleń rozwija stan uwagi skierowanej do wewnątrz (down time). Jednak w kontakcie z ludźmi, także z bliskimi potrzebujemy odpowiedniej dozy przytomności i uwagi skierowanej na zewnątrz (up time). Na co dzień potrzebujemy jednego i drugiego, a praktyka uważności pomaga utrzymywać właściwą równowagę pomiędzy tymi dwoma trybami funkcjonowania umysłu.
Dzięki rozwijanej poprzez uważność umiejętności obserwacji zróżnicowanych składników swojego subiektywnego doświadczenia (myśli, spostrzeżenia, emocje) oraz rozwijaniu nieoceniającej postawy w stosunku do nich, uczymy się utrwalać nowy, korzystny meta-stan, jak go określa Michael Hall, jeden z czołowych autorów NLP. Meta-stany to uczucia i reakcje drugiego stopnia w odniesieniu do uczuć wyjściowych. Np. ktoś odczuwa lęk związany z tym, że czeka go wymagające zadanie do wykonania. Doznanie tego lęku jest nieprzyjemne i zwiększa napięcie, a czasem nawet „paraliżuje”, odcina od wewnętrznych zasobów. Jeśli napięcie jest większe, jeśli dostęp do zasobów jest utrudniony, tym trudniej myśleć o czekającym zadaniu w zrelaksowany lub choćby neutralny sposób. Często wtedy taka osoba zaczyna się bać, że pojawi się lęk, który „sparaliżuje”. Ten lęk przed lękiem jest właśnie meta-stanem (meta-lękiem). U innej osoby w podobnej sytuacji może się jednak pojawić złość z powodu pojawiającego się lęku. Jeszcze ktoś inny może się wstydzić, bo przecież „nie powinnam/powinienem się bać”, lub mieć z tego powodu poczucie winy. Tak więc, o ile stan wyjściowy u tych osób jest taki sam, to ich meta-stany powstałe w reakcji na stan wyjściowy są całkowicie różne. Stan nieoceniającego świadka rozwijany podczas praktyki uważności staje się uniwersalnym meta-stanem w stosunku do jakiejkolwiek reakcji, emocji, czy nawet stanu fizjologicznego, jak np. ból głowy, napięcie w plecach, zmęczenie itp. Skoro już borykamy się z trudną emocją, fizjologią czy stanem umysłu, to wspierający meta-stan może być pierwszym ważnym krokiem na drodze do poprawy.
To tylko garść przykładów, w jaki sposób można opisywać z punktu widzenia NLP zarówno działanie, jak i efekty medytacji uważności. Wystarcza jednak, by wyrobić sobie pojęcie o wartości uważności dla profesjonalnego NLP.
Benedykt Krzysztof Peczko