Psychologia samorealizacji a NLP cz. 3

Doświadczenia szczytowe
W poprzedniej części posłużyłem się pojęciem „doświadczenie szczytowe ”. To jedno z ważnych określeń wprowadzonych przez Abrahama Maslowa, które na stałe weszło do słownika psychologii humanistycznej i Ruchu Potencjału Ludzkiego. Uważa się je za jeden z kluczowych wyznaczników samorealizacji, który definiuje się następująco:
Przeżycia szczytowe (peak experiences) to stany największego szczęścia i spełnienia, którym może towarzyszyć zachwyt, uniesienie, olśnienie, wdzięczność, radość, poczucie jedności, całości, harmonii, ekstazy itp. Maslow dostrzegał w nich przez to wiele elementów wspólnych z doznaniami mistycznymi, jednak różnica polega na tym, że przeżycia szczytowe mogą wprawdzie mieć charakter religijny (podczas modlitwy, rytuałów i innych praktyk), ale mogą także pojawiać się w bardzo zróżnicowanych kontekstach. Wymieniał wśród nich np. aktywność twórczą, wrażenia estetyczne, relacje przyjaźni, związki miłości i bliskość erotyczną, sukcesy zawodowe, aktywność fizyczną, kontakt z naturą itp.
Doświadczenia szczytowe mogą pojawiać się u każdego, jednak osoby samorealizujące się przeżywają je najczęściej i w największych ilościach. Ich wpływ na psychikę, na stosunek do samego siebie, do swojego życia, na spostrzeganie innych i świata w ogóle jest bardzo głęboki i rozległy. Maslow zwraca uwagę, że po takich doznaniach nie da się być dokładnie takim, jakim było się wcześniej. Oczywiście przeżycie szczytowe nie trwa wiecznie, wcześniej czy później przemija. Pozostawia jednak trwałe ślady w psychice, chociażby w postaci wspomnień tych doświadczeń, które stają się nowym punktem odniesienia dla decyzji, wyborów, ocen, uczuć, działań czy radzenia sobie w codziennym życiu.
Dziś wiele odkryć neurobiologów i neuropsychologów rzuca nowe światło na teorie opracowane przez Maslowa oraz na jego badania nad jednostkami samorealizującymi się. Wprawdzie nie istnieją chyba badania bezpośrednio odnoszące się do doświadczeń szczytowych, ponieważ przy pomocy dostępnych metod naukowych można badać jedynie zjawiska powtarzalne i wytwarzane w kontrolowanych warunkach. Tymczasem przeżycia szczytowe pojawiają się spontanicznie, w nieoczekiwanych okolicznościach, wymykają się ludzkiej kontroli i często są zaskoczeniem. Istnieją jednak metody, które pozwalają wywoływać doznania szczytowe, szczególnie o charakterze religijnym, mistycznym i pokrewnych. Na przykład dr Andrew Newberg wiele lat poświęcił badaniom tego rodzaju przeżyć, wykorzystując metody obrazowania mózgu.

Dr Andrew Newberg, dyrektor badań w Centrum Medycyny Integracyjnej Myrny Brind
Szpitala Tomasa Jeffersona

Dr Newberg należy do nielicznego grona specjalistów, którzy łączą swoje doświadczenie kliniczne w zakresie leczenia głębokiej depresji, zaburzeń pourazowych mózgu, chorób Alzheimera, Parkinsona itp. z badaniami nad  „przeciwległym biegunem ” funkcjonowania ludzkiej psychiki, w tym przypadku nad doświadczeniami  mistycznymi i pokrewnymi. W Polsce jest dostępna jego książka pt. „Oświecenie zmienia twój mózg. Nauka a transformacja duchowa. ” . Pisze w niej między innymi, że gdy masz intensywne doświadczenia o charakterze pozytywnym, które wykraczają poza analityczne myślenie i utarte poglądy, a równocześnie mają całościowy charakter, przeobrażający zwykłą codzienną percepcję, „neurologicznie zmieniasz strukturę i działanie twojego mózgu, a to pozwala ci wejść na wyższy poziom Spektrum Ludzkiej Świadomości ”. Zapisy uzyskiwane wtedy przy pomocy rezonansu magnetycznego mózgu wykazują m.in. gwałtowny spadek aktywności kory przedczołowej, odpowiedzialnej za funkcje racjonalnego myślenia (planowanie, przewidywanie, koordynowanie działań itp.). Zostaje przy tym zachowana pełna przytomność i receptywność, więc wygląda na to, że tego rodzaju doznania oświecenia, jak je określa Newberg,  intensyfikują się wtedy w sposób nie zakłócony rutynowymi sposobami myślenia, oceny itp.

Badania takie, jak przeprowadzone przez dra Newberga i innych nie wyjaśniają istoty doświadczeń szczytowych, ale wskazują, że towarzyszą im określone zjawiska neuronalne, które dają się obserwować i mierzyć. Potrzebne są kolejne pomiary tego rodzaju, by móc bardziej jednoznacznie  powiązać subiektywne aspekty doświadczeń szczytowych z ich korelatami neurologicznymi. Niemniej   już obecnie można przynajmniej stwierdzić, że to, co wydaje się tak ulotne i nieuchwytne, jak doznania szczytowe, posiada wielką moc i wpływa na „materię ” ludzkiego mózgu. Jak to określa neuropsycholog amerykański, Rick Hanson, „twoje myśli rzeźbią twój mózg ”. Równie dobrze można jednak powiedzieć, że „twoje przeżycia przebudowują twoją neurologię ”.

W mojej praktyce psychoterapeutycznej i coachingowej co pewien czas spotykam osoby, które relacjonują spontanicznie pojawiające się przeżycia szczytowe. To bardzo ważna kwestia, ponieważ trudno byłoby tych ludzi zaklasyfikować do kategorii samorealizujących się, przynajmniej w rozumieniu Maslowa. Co więcej, bywają to osoby cierpiące, ze znacznym ograniczeniem dostępu do swoich zasobów, przeżywające konflikty wewnętrzne i interpersonalne. Przypomina mi się np. młoda matka, która spotkała się ze mną krótko po rozwodzie. Swoje małżeństwo określała jako toksyczne, skarżyła się, że szantaż emocjonalny ze strony byłego męża był stałym elementem ich związku i nie zakończył się nawet po rozwodzie. Była to dla niej bardzo trudna faza życia, gdy dopiero rozpoczynała planowanie swojego „nowej przyszłości ”. Przeżywała w związku z tym silny stres, dopiero rozpoczynała szukanie pracy, organizowała przedszkole dla synka, remontowała mieszkanie, do którego się przeprowadziła itd. Lęki, napięcie, niepewność dotyczące przyszłości oraz żal, złość, smutek związane z przeszłością, to były stałe elementy jej ówczesnej codzienności. I oto pewnego pogodnego dnia, gdy spędzała z synkiem czas na placu zabaw, gdy siedząc na ławce patrzyła na bawiące się dzieci, słyszała ich śmiech, a równocześnie widziała przechodniów, czasem z psami oraz ptaki przelatujące z gałęzi na gałąź, stało się coś nieoczekiwanego. Nagle wszystko stało się doskonałe i harmonijne, a ją samą wypełnił głęboki spokój i radość. „Wszystko było takie, jak być powinno, na swoim miejscu. Właściwie ludzie, osoby, rzeczy, obrazy, dźwięki, zapachy – wszystko to stanowiło całość i ja czułam się jednością ze wszystkim ” – relacjonowała. – „Zniknęły wszystkie problemy i zmartwienia, albo może przestały mieć dla mnie znaczenie. Doznanie doskonałości i jedności wszystkiego było tak intensywne, że nie byłam w stanie analizować i oceniać tego, co się dzieje. Po prostu czułam swoje istnienie w jedności z istnieniem wszystkiego. To bardzo trudno opisać… ”

Na naszej pierwszej sesji po tym zdarzeniu z zawstydzeniem i niepewnością opowiedziała mi o nim, pytając równocześnie, czy „to normalne ” oraz czy „powinna się martwić tym, co się z nią dzieje ”? Wyjaśniłem jej na czym polegają doświadczenia szczytowe, i że najwidoczniej to właśnie się jej przytrafiło. Uspokoiłem, że wprawdzie odstają one od zwykłej, codziennej „normy ”, do jakiej są przyzwyczajeni ludzie zaganiani, zmęczeni i zatroskani swoimi sprawami, ale równocześnie według psychologii humanistycznej są przejawem zdrowia i samorealizacji, również wtedy, gdy jednostka nawet jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że wkracza w nowy etap swojego życia i rozwoju. Uprzedziłem, że podobne doznania mogą się u niej powtarzać, w równie nieoczekiwany sposób, a z jej strony jest potrzebne tylko świadome przyzwolenie, by tak się działo oraz… wdzięczność. Odetchnęła z ulgą. I rzeczywiście co pewien czas jej udziałem były podobne doznania, choć nie zawsze tak intensywne, jak to pierwsze, różniły się też szczegółami.

Przypadek tej pacjentki nie jest wcale odosobniony. Przypomina się również ojciec, który z dużymi oporami, ale w trosce o swoje zdrowie psychiczne wyznał, jak to przeżył stan ekstatyczny, gdy jego córeczka pierwszy raz samodzielnie pojechała na rowerku, kiedy przestał ją podtrzymywać. „Każdy by się cieszył, nic nadzwyczajnego ” – można by powiedzieć. Owszem, tylko jemu ten stan utrzymywał się do końca dnia, a potem jeszcze co jakiś czas powracał. „Wszystkich ludzi widziałem jako wspaniałych, wszystko było idealne, a ja przeżywałem radość, jakiej nigdy wcześniej nie pamiętałem. Czy mi odbiło? ” – zapytał. Kilka wyjaśnień na temat przeżyć szczytowych pozwoliło mu się uspokoić. W każdym razie, jak to określił, życie, świat i on sam, wszystko nabrało nowej jakości. I nawet gdy liczne sprawy i obowiązki wciągały go w wir działań i emocji, to o wiele szybciej i łatwiej nabierał do nich dystansu na samo wspomnienie tamtego doświadczenia, a potem kolejnych, które co jakiś czas się w jego życiu pojawiały.

Okazuje się, że doświadczenia szczytowe mogą występować nawet w skrajnie niesprzyjających warunkach, dalekich od zaspokojenia potrzeb podstawowych.  Jedno z nich relacjonuje wspomniany przeze mnie w poprzednim wpisie Victor Frankl. Oto to pisze na jego temat:

Eskortujący nas strażnicy cały czas pokrzykiwali i popędzali nas kolbami swoich karabinów. (…) W pewnym momencie mój najbliższy sąsiad wyszeptał, kryjąc twarz za postawionym kołnierzem: „Gdyby nasze żony mogły nas teraz zobaczyć! Mam nadzieję, że spotkał je lepszy los w innym obozie i nie wiedzą, jak jesteśmy traktowani ”. Jego słowa sprawiły, że pomyślałem o swojej żonie. I gdy tak pokonywaliśmy kolejne kilometry – potykając się, ślizgając po zmarzniętej ziemi, podtrzymując się nawzajem i ciągnąc jeden drugiego naprzód – nic więcej nie zostało powiedziane, lecz obaj wiedzieliśmy, że ten drugi rozmyśla o żonie. (…) Nagle poraziła mnie pewna myśl: po raz pierwszy w życiu objawiła mi się prawda po tylekroć wplatana w pieśni przez poetów i ogłaszana najwyższą mądrością przez filozofów, a mianowicie, że miłość jest najwyższym i najszlachetniejszym celem, do jakiego może dążyć człowiek. Pojąłem wówczas sens największej tajemnicy, której rąbka uchylają przed nami dzieła największych poetów, myślicieli i duchownych: droga do zbawienia człowieka wiedzie poprzez miłość i sama jest miłością. Zrozumiałem, że nawet ktoś, komu wszystko na tym świecie odebrano, wciąż może zaznać prawdziwego szczęścia, choćby nawet przez krótką chwilę, za sprawą kontemplacji tego, co najbardziej ukochał. W sytuacji całkowitej samotności, gdy nie sposób wyrazić samego siebie poprzez pozytywne działanie, gdy jedynym i największym osiągnięciem jest godne znoszenie cierpienia, nawet w takiej sytuacji można doświadczyć spełnienia, kontemplując z uczuciem noszony w sercu obraz najdroższej nam osoby. Po raz pierwszy w życiu byłem w stanie w pełni pojąć znaczenie zdania: „Aniołowie zatracają się w nieustannej kontemplacji nieskończonej chwały ”. (…) „Nie możecie szybciej, świnie? ”… Zmrożona ziemia zgrzytała pod kilofami, aż leciały iskry… Tymczasem moje myśli krążyły wokół obrazu żony, który wciąż miałem przed oczyma. (Viktor Frankl, Człowiek w poszukiwaniu sensu. Wyd. Czarna Owca, 2009, s. 68-70).

Prawdopodobnie tego typu doświadczenia są lub mogłyby być bardziej powszechne, ale większość ludzi je tłumi, ponieważ ich intensywność przestrasza, a przeciętnemu człowiekowi brakuje też ram poznawczych, do których mógłby później odnieść to, co mu się przydarzyło. Jednak zdaniem Maslowa i innych przedstawicieli psychologii humanistycznej, tłumienie zarówno potrzeb samorealizacji, motywacji wyższego rzędu, a także doświadczeń szczytowych skutkuje różnego rodzaju zaburzeniami, jak nerwice, objawy psychosomatyczne, stany depresyjne, czy choćby powoduje brak poczucia satysfakcji i radości życia. Z tego wynikałoby, że przyczyną ludzkiego cierpienia, które sprowadza jednostki do gabinetu psychoterapeuty, może być nie tylko nieświadoma walka ze swoimi popędami (Freud), lecz także ze swoją „wyższą naturą ” (Maslow). Epoka wiktoriańska i purytanizm seksualny czasów Freuda dawno przeminęły. Tym samym wiele przyczyn nerwicy uznanych za takowe przez psychoanalityków zostało wyeliminowanych. Tymczasem ilość ludzi potrzebujących psychoterapii wcale nie zmalała, wręcz przeciwnie. Dlatego dzisiaj, gdy z powodu stanów depresyjnych cierpią ludzie młodzi i w średnim wieku, spełniający się zawodowo, posiadający udane związki, zdrowi fizycznie itd., to warto sprawdzić, jak miewają się ich potrzeby typu B (o których była mowa w poprzedniej części) oraz czy potrafią nadać wyższy sens swojemu życiu.

Victor Frankl wspinający się w Alpach, 1960 r.

Według psychologów humanistycznych doświadczenia szczytowe to miłe niespodzianki, jakie daje nam samorealizacja, ale ich podejście jest w tym względzie raczej bierne. To znaczy, że w ich mniemaniu osoby samorealizujące się mogą z wdzięcznością przyjmować te dary pojawiające się w procesie samorealizacji, ale nie można samemu ich spowodować. Tak, jak objawienie, iluminacja i podobne przeżycia pojawiają się nieoczekiwanie i nie da się przewidzieć kiedy i czy w ogóle one staną się naszym udziałem.  Po części można się zgodzić z takim sposobem myślenia, bo przecież nie sposób „na siłę ” spowodować u siebie stany szczęścia i im podobne. Jednak z drugiej strony, możemy zadbać o warunki, które najbardziej jak to możliwe sprzyjają doznaniom szczytowym.

Gdy mówimy o tego rodzaju doświadczeniach, to jakimi kategoriami NLP możemy się posłużyć do ich opisu? Całkiem wieloma. Można na przykład zauważyć, że przeżyciom szczytowym często towarzyszy poczucie wewnętrznej równowagi i harmonii, co łatwo skojarzyć ze stanem spójności obejmującej wszystkie poziomy neurologiczne. Wyjątkowa intensywność przeżyć z kolei często jest związana z zaangażowaniem, wręcz nakładaniem się na siebie doznań wszystkich zmysłów (synestezja). Doświadczanie intensywności swojego istnienia, poza słowami, koncepcjami i rolami może być kojarzone z głębokim kontaktem ze swoją tożsamością centralną, jak ją określa Robert Dilts. Stany poczucia jedności i całości bytu można odnieść do wzniesienia swojej świadomości na poziom, który Dilts nazywa czasem „trans-mission ” lub „duchowością ”, a który znajduje ponad poziomem misji w jego modelu. Charakterystyczne jest dla niego poczucie jedności z większym systemem, co wykracza poza jednostkowe i osobiste identyfikacje.

Victor Frankl z drugą żoną, Eleonorą (pierwsza, Matylda, zginęła w obozie koncentracyjnym), z córką Gabrielą i wnuczkami – Alexandrą i Kathariną. Wiedeń, 1978 r.

Skoro wiemy jakie elementy i obszary ludzkiego doświadczenia są zaangażowane w przeżycia szczytowe, to możemy odkryć „strukturalne ” aspekty tych doznań – powiada Michael Hall. Później zaś można wykorzystać odpowiednie metody NLP, które ułatwią pojawienie się tych elementów. Prawdopodobieństwo przeżycia szczytowego znacznie się wtedy zwiększa. Daleki jestem od twierdzenia, że można je uzyskać na zawołanie. Należy pamiętać, że doświadczenia szczytowe mają charakter nieporównanie bardziej złożony, niż pojedyncze zasoby. Muszę jednak przyznać, że bywałem świadkiem takich doznań, które pojawiały się natychmiast u osób zgłaszających się do demonstracji techniki kotwiczenia. Był to efekt nieprzewidziany i w pewnym sensie uboczny, gdy ochotnik odtwarzał przy pomocy kotwicy wybrany zasób. Zdarzało się wtedy, że „przy okazji” następowała nie tylko silna asocjacja z zasobem, ale z bardziej rozległym doznaniem, którego był on częścią. Wszystko to sprawia, że radykalna teza Maslowa, iż na doświadczenia szczytowe możemy tylko pasywnie czekać, wymaga dziś dogłębnej weryfikacji.

C.d.n.