Możemy myśleć o naszym temacie głównie za pomocą słów, a możemy też o nim myśleć przede wszystkim za pomocą wyobrażeń wzrokowych lub innych. (…) Człowiekowi o dobrze rozwiniętej wyobraźni wzrokowej trudno jest zrozumieć, jak ci, którzy są jej pozbawieni, mogą w ogóle myśleć. Niektórzy ludzie niewątpliwie nie mają obrazów wzrokowych i zamiast zobaczyć stół, przy którym jedli śniadanie, mówią, że pamiętają go lub wiedzą, jaki on jest. Treści umysłowe, z których ta „wiedza” się składa, wydają się być wyłącznie obrazami słownymi.
Czy powyższa wypowiedź na temat preferencji zmysłowych w procesie spostrzegania i przetwarzania informacji pochodzi od Bandlera i Grindera? A może jej autorem jest jeden z ich uczniów? Otóż nie, została ona opublikowana przez Williama Jamesa w 1892 r1. Zaskakujące? Owszem, zwłaszcza dla adeptów NLP, którzy przywykli uważać, że twórcy NLP są absolutnymi pionierami w odniesieniu do „klasycznych” modeli i metod, jakimi posługuje się ten system. Okazuje się przy tym, że temat preferencji zmysłowych był bliski wielu osobom czasów Jamesa, a on starał się zintegrować dostępną sobie wiedzę na ten temat.James tak o tym pisze: Tych, którzy wolą myśleć obrazami dźwiękowymi, pan Galton2 nazywa słuchowcami. Typ ten – powiada monsieur Binet3 – wydaje się być rzadszy niż typ wzrokowy. Ludzie tego typu wyobrażają sobie to, o czym myślą, w języku dźwięków. Aby zapamiętać lekcję, utrwalają oni w umyśle nie wygląd strony w książce, lecz dźwięk słów. Rozumują tak samo jak pamiętają, za pomocą ucha. (…) Wyobraźnia przyjmuje również postać słuchową.
„Gdy piszę jakąś scenę – powiedział Legouvé do Scribe’a4 – ja słyszę, a Pan widzi. W każdym zdaniu, które piszę, głos mówiącej postaci dobiega do mych uszu. (…) Pańscy aktorzy chodzą, gestykulują przed pana oczami; ja jestem słuchaczem, a Pan – widzem.” (…) Jasne jest, że czysty słuchowiec, starający się rozwinąć tylko jedną ze swoich władz umysłowych, może podobnie jak czysty wzrokowiec, dokonywać zdumiewających wyczynów pamięci – np. Mozart, który zapisał z pamięci „Miserere” z Kaplicy Sykstyńskiej po dwukrotnym wysłuchaniu; głuchy Bethowen, który komponował i wewnętrznie powtarzał swe ogromne symfonie. (…) Profesor Stricker z Wiednia, który jak się zdaje jest typem ruchowym, bądź posiada tę postać wyobraźni niezwykle rozwiniętą, przeprowadził dokładną analizę swego własnego przypadku. Przypominaniu sobie przezeń zarówno własnych ruchów, jak i ruchów innych obiektów towarzyszą niezmiernie wyraźne odczucia mięśniowe w tych częściach ciała, które w sposób naturalny brałyby udział w wykonywaniu bądź śledzeniu danego ruchu. Myśląc np. o marszu żołnierskim, wspomaga on niejako ten obraz marszu, maszerując w nim na końcu oddziału. A jeśli tłumi on to empatyczne odczucie we własnych nogach i całą uwagę skupia na wyobrażanym żołnierzu, to ten ostatni dostaje jakby paraliżu.5
Na początku Bandler, Grinder i współpracownicy używali dokładnie tych samych pojęć, opisując ludzi jako „słuchowców”, „wzrokowców” czy „czuciowców”. Dziś autorzy NLP unikają określania ludzi w taki sposób, uważając te pojęcia za zbyt sztywne i ograniczające. Zauważają, że używamy wszystkich kanałów zmysłowych w procesach przetwarzania informacji i podczas komunikowania się, tylko w różnych i równocześnie zmiennych proporcjach. Dlatego obecnie bardziej interesuje ich rozpoznawanie, który kanał zmysłowy dominuje u rozmówcy w danej chwili, bo od tego zależy sposób dopasowania przekazu do „mapy świata” tej osoby, ale w tym konkretnym momencie, a nie w ogóle i raz na zawsze. Niemniej podstawowe idee formułowane w związku z tym tematem przez Bineta, Galtona i samego Jamesa pozostają aktualne. Tym bardziej, że James również zwracał uwagę na fakt, że „czyste” typy słuchowców, wzrokowców itd. zdarzają się rzadko: U niektórych zwykłe treści umysłowe (…) są wzrokowe; u innych – słuchowe, artykulacyjne bądź ruchowe; u większości są one chyba zmieszane w równych częściach6.
Gdy z kolei stwierdza: Wrażenia zmysłowe, których raz doświadczymy, modyfikują układ nerwowy tak, że ich kopie powtórnie pojawiają się w umyśle, gdy pierwotny bodziec zewnętrzny przestał działać7, to łatwo znajdujemy tu pokrewieństwo z koncepcją zmysłowych systemów reprezentacji świata, będącą w latach 1970 jednym z filarów nowo powstającego NLP. Chodzi mianowicie o zestawy obrazów, dźwięków, odczuć itd., z którymi kojarzymy każde pojęcie, jakim się posługujemy. I wiemy, że to samo pojęcie może posiadać bardzo różne reprezentacje zmysłowe u poszczególnych osób. Na przykład określenie „pierwsza miłość” przywołuje z pamięci odmienne twarze, słowa, miejsca, czasy i związane z nimi doznania. U jednej osoby będzie temu towarzyszyć wzruszenie i czułość, u innej ból cierpienia spowodowany brakiem wzajemności uczuć, u jeszcze innej tęsknota itd. James zwraca przy tym uwagę, że opierające się na reprezentacjach zmysłowych myśli nie są tylko nic nie znaczącymi mirażami, lecz powodują konkretne skutki w naszym życiu (i życiu innych osób):
Myśli stają się percepcją, percepcja staje się rzeczywistością.
Zmień swoje myśli, a odmienisz swą rzeczywistość.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego treści umysłu (świadomego i nieświadomego) tworzą ludzką rzeczywistość? Ponieważ – wyjaśnia James – wszystkie stany psychiczne (niezależnie od swojej użyteczności) pociągają za sobą pewnego rodzaju aktywność cielesną.8 Tu z kolei rozpoznajemy bliskie pokrewieństwo z postulatem NLP, który głosi, że „Ciało i umysł należą do tego samego systemu”. Obecnie wiadomo o wiele więcej, jakiego rodzaju mechanizmy neurobiologiczne i neuropsychologiczne „przekładają” sposób myślenia (obrazowego, słuchowego czy kinestetycznego) na konkretne i mierzalne reakcje fizjologiczne. Zaawansowane metody badawcze pozwalają ustalać, że sama myśl o jakiejś czynności wywołuje pobudzenie tych samych obszarów mózgu, które aktywują się podczas faktycznego jej wykonywania. Znana jest rola grupy neuroprzekaźników zwanych neuropeptydami, które uczestniczą w przekazywaniu informacji w systemie nerwowym. Na przykład utrzymywanie w myślach obrazów, słów itd. dotyczących sytuacji stresowej, za pośrednictwem tych neuroprzekaźników wpływa na reakcje fizjologiczne. Interesujące światło na te kwestie rzucają współczesne badania nad działaniem efektu placebo, ale to temat zasługujący na osobne omówienie. Tu wystarczy zwrócić uwagę, że wnioski, do jakich dochodził w swoich poszukiwaniach James, również w tej dziedzinie w wielu punktach pokrywają się z odkryciami ostatnich lat.
Dalsze konkluzje, jakie James wyprowadza ze swoich opisanych wyżej obserwacji są również pod wieloma względami zbieżne z tymi, do jakich doszli twórcy NLP i ich kontynuatorzy.
W dużej mierze dotyczą one odmienności ludzkich „map świata” i związanych z nimi metaprogramów, choć wtedy oczywiście te pojęcia jeszcze nie były znane:
To, czym jestem dla ciebie, jest przede wszystkim twoją percepcją. (…) Jeśli w ten sposób przedstawia się sprawa w wypadku percepcji, to o ileż bardziej w wypadku wyższych trybów myślenia! Prawdopodobnie ludzie dość się różnią między sobą nawet pod względem doznań. Badania porównawcze najprostszych elementów pojęciowych dowodzą jeszcze większych rozbieżności, gdy zaś przychodzi do teorii ogólnych [systemów przekonań – B.P.] i postaw uczuciowych wobec życia, jest to zaiste okazja, aby za Thackerayem powtórzyć: „Przyjacielu, w moim i twoim kapeluszu przechadzają się dwa wszechświaty”.9
Dalej James wyjaśnia obrazowo, co ma na myśli:
Wyobraźmy sobie, że cztery osoby odbyły podróż po Europie. Jedna z nich przywiezie do domu jedynie barwne wrażenia – stroje i kolory, parki i widoki, dzieła architektury, obrazy i pomniki. Dla drugiej wszystko to nie istnieje, a na tym miejscu pojawią się wszelkie odległości i ceny, ludzie i systemy odwadniające, zamki u drzwi i okien oraz użyteczne statystyki. Trzecia będzie wiele opowiadała o teatrach, restauracjach, wielkich salach i o niczym ponadto; z kolei czwarta może być tak pochłonięta własnymi subiektywnymi myślami, że będzie w stanie wymienić jedynie kilka nazw miejscowości, przez które przejeżdżała. Każda z tych osób wybrała z tej samej masy obiektów, z jakimi zetknęły się wszystkie, te, które odpowiadają jej osobistym zainteresowaniom i wobec tego ukształtowały jej doświadczenie.10
W przytoczonej wyżej wypowiedzi Jamesa łatwo rozpoznać elementy rozróżnienia opisywanego przez NLP metaprogramu dotyczącego preferencji zainteresowań. Wyróżnia ono kilka kategorii obiektów ludzkiego zainteresowania, podobnie jak robi to James: ludzie, miejsca, rzeczy, działania, informacje czy przeżycia, odczucia i inne treści umysłu. Oczywiście NLP systematyzuje je bardziej precyzyjnie, ale zasada jest ta sama. James wyraźnie rozróżniał także metaprogram (rzecz jasna nie używając tego słowa) dotyczący skupiania się na szczegółach lub na tym, co ogólne oraz nawiązywał do porcjowania informacji, do przechodzenia na wyższy poziom abstrakcji oraz schodzenia do szczegółów, co po angielsku jest nazywane w NLP „chunking up” i „chunking down”. Pośrednio ilustruje to choćby poniższa jego wypowiedź:
Wszelka nasza wiedza o czymś musi mieć zakończenie w jakimś kwancie poznania-przez zaznajomienie [zmysłowe – B.P.] . (…) Te percepcje… te rzeczy zmysłowe… są naszymi realiami, jakie kiedykolwiek poznajemy bezpośrednio, a cała historia naszego myślenia stanowi dzieje zastępowania przez nasz jednych z nich drugimi i sprowadzania tych substytutów do roli znaku pojęciowego. Mimo że niektórzy myśliciele mają je w pogardzie, doznania owe są matką ziemią, deską ratunku, opoką, odskocznią i punktem zaczepienia, momentem początkowym i momentem końcowym umysłu. (…) Bez nich, pragnąc zrozumieć się nawzajem, błądzimy po omacku. (…) Nigdy nie możemy być pewni, że rozumiemy jeden drugiego, dopóki nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Właśnie dlatego dyskusje metafizyczne tak bardzo przypominają walkę z wiatrakami; brak w nich jakiegokolwiek tematu namacalnego doznaniowo.11
To dlatego tak ważne jest w NLP konsekwentne powracanie do pytań: „ co konkretnie masz na myśli?”, „po czym poznasz, że twój cel jest osiągnięty?”, „co będziesz wtedy widzieć, słyszeć i czuć?” itp. To są także podstawy metamodelu językowego, jako narzędzia rozwiewania nieporozumień i przenoszenia rozmowy na konkretny, mierzalny grunt.
Wiele jeszcze można by napisać na temat tytułowych inspiracji, jakie NLP zaczerpnęło (świadomie lub nie) od „ojca współczesnej psychologii”. Na tym jednak poprzestaniemy, ponieważ czekają kolejne interesujące tematy. A złaknionych dalszej wiedzy o powiązaniach dorobku Jamesa i NLP zachęcam do zapoznania się z tekstem Michaela Halla pt. „William James and the NLP Model” dostępny tutaj:
___________
1 – James W. (2002). Psychologia. Kurs skrócony. Warszawa: PWN, s. 110 i 264.
2 – Francis Galton (1822-1911) – Brytyjczyk, był m.in. podróżnikiem, lekarzem, statystykiem, psychometrą. Prekursor badań nad inteligencją. Kuzyn Karola Darwina.
3 – Alfred Binet (1857 – 1911) – francuski psycholog eksperymentalny, profesor Sorbony, prowadził badania dotyczące m.in. pamięci, spostrzegania i myślenia. Twórca jednej z pierwszych skal inteligencji, której zmodyfikowana wersja jest stosowana do dzisiaj.
4 – Ernest Legouvé (1807-1903) – francuski pisarz i poeta dramatyczny. Augustin Eugène Scribe (1971-1861) – dramaturg francuski.
5 – Psychologia. Kurs skrócony…, s. 265-266.
6 – Jak wyżej s. 267 – 268.
7 – Jak wyżej s. 261.
8 – Jak wyżej s. 39.
9 – James W. (2000). Znaczenie prawdy. Warszawa: Wydawnictwo KR, s. 42.
10 – Psychologia. Kurs skrócony…, s. 116.
11 – Znaczenie prawdy…, s. 43-44.