Niedawno wydawnictwo Edgard opublikowało w serii „Samo sedno” książkę pt. NLP w praktyce, czyli sztuka kształtowania przyszłości, autorzy: Steve Bavister i Amanda Vickers. Jest to całkiem niezłe wprowadzenie w NLP, jak sam tytuł wskazuje, dokonane z praktycznego punktu widzenia. Wydawnictwo zaprosiło mnie, abym wystąpił w roli konsultanta merytorycznego tej książki, co też uczyniłem. Mam nadzieję, że udało mi się wygładzić używaną w niej terminologię, poprawić przynajmniej niektóre błędy przekładu (tłumaczyła osoba nie znająca NLP) i dodać parę komentarzy wyjaśniających i precyzujących niektóre wypowiedzi autorów. Właśnie do jednej z nich chciałbym się odnieść nieco szerzej w niniejszym tekście.
Otóż w rozdziale poświęconym wartościom i ich funkcji w życiu człowieka, autorzy stwierdzają, że „w NLP istnieją przekonania, lecz nie istnieją wartości”. I następnie wyjaśniają:
NLP nie ma żadnej struktury wartości. Jak zauważa Robert McDonald w pierwszym wydaniu Voice of NLP: „słowo ‘dobre’ jest w NLP nie do przyjęcia, ponieważ łączy się z dokonaniem osądu. W NLP strzelanie do ludzi jest ani mniej, ani bardziej wartościowe niż przyjmowanie ich takimi, jakimi są. Wszystko zależy od twojego celu. Nie nazwiemy tego dobrym, lecz jedynie przydatnym bądź nie przydatnym.
(s. 106)
W tym miejscu zasygnalizuję tylko fakt, że autorzy zupełnie przemilczają istnienie kodeksów etycznych, do których przestrzegania zobowiązują swoich członków międzynarodowe stowarzyszenia NLP, i że to właśnie, oprócz standardów merytorycznych, czyni je profesjonalnymi. Natomiast chciałbym skupić się na ocenach (wartościowaniu) ukrytych w tej krótkiej wypowiedzi i najwyraźniej chyba nie uświadamianych sobie przez autorów.
Po pierwsze, skoncentrujmy się na fragmencie słowo ‘dobre’ jest w NLP nie do przyjęcia, ponieważ łączy się z dokonaniem osądu. Pomijam kwestię słuszności tego zdania lub jej braku, co raczej zależy od przekonań danej osoby. Rzecz w tym, że mówienie o czymś, że jest w NLP nie do przyjęcia, samo w sobie też jest osądem, a więc wynikiem procesu wartościowania. W tym przypadku konkretnie „nie do przyjęcia” jest używanie słowa „dobre”. A więc – z punktu widzenia autorów oraz cytowanej przez nich osoby – używanie takiego słowa w NLP jest „złe”, choć sami używają innych określeń.
Wyraźnie autorzy w tym miejscu opuścili w miarę bezpieczny dla siebie grunt praktycznych opisów i zapuścili się na obszar teorii, co nie wyszło na dobre (używam tu tego słowa z premedytacją) ich tekstowi. Bo jeśli już się to robi, to lepiej tak złożone kwestie wyjaśniać bardziej obszernie, a oni poświęcili im dosłownie parę zdań. Więc z konieczności posłużyli się skrótami myślowymi i to w skrajnej postaci. Przede wszystkim powinni byli odróżnić użycie słowa „dobre” w kontekście praktycznym czy nawet potocznym, gdzie jest ono równoznaczne z określeniami „działające”, „sprawdzające się”, „skuteczne”, „przydatne” (np. do spożycia) a nawet „przyjemne” i im podobnymi. Jak np. w zdaniu „czy te baterie są jeszcze dobre?”, albo „zestaw dobrych praktyk” (takim określeniem posługują się niektóre organizacje zajmujące się coachingiem, w odniesieniu do sprawdzonych zasad i metod uprawiania coachingu). Natomiast zupełnie inne znaczenie ma słowo „dobre” i jego odmiany w filozofii, szczególnie takich jej działach jak etyka czy aksjologia (dziedzina zajmująca się wartościami).
Po drugie, w NLP strzelanie do ludzi jest ani mniej, ani bardziej wartościowe… Wszystko zależy od twojego celu. Tu państwo Bavister i Vickers sugerują, że strzelanie do ludzi ma dla NLP charakter neutralny, a o wszystkim przesądza cel, jaki chcemy osiągnąć. Ale stwierdzenie, że coś jest albo nie jest wartościowe (dobre/złe), również stanowi wynik oceny (wartościowania). W dodatku oznajmienie, że „wszystko zależy od celu” może uchodzić za tylko nieco inną wersję powiedzenia, że „cel uświęca środki” (lub co najmniej może je uświęcać). Wszystko zależy od twojego celu = cel jest najważniejszy. I znowu, aby użyć takiej generalizacji (w dowolnej wersji), trzeba wcześniej dokonać pewnej oceny, osądu, od czego autorzy cytatu tak usilnie starali się odżegnywać.
Nawiasem mówiąc, zafundowali nam przy okazji wyborną wieloznaczność: w NLP strzelanie do ludzi jest ani mniej, ani bardziej wartościowe… Wszystko zależy od twojego celu. Czyżby chodziło o to, do kogo celujemy?…
I po trzecie, Nie nazwiemy tego [strzelania] dobrym, lecz jedynie przydatnym bądź nie przydatnym. Od razu nasuwa się pytanie – przydatnym do czego? Bo mamy tu do czynienia z podręcznikowym naruszeniem meta-modelu (niedomówieniem, które w odniesieniu do tak kluczowych spraw jest niedopuszczalne). Z kontekstu można się domyślać, że chodzi o przydatność do realizacji celu. A więc wprawdzie nie wprost, ale ponownie cel wędruje tu na szczyt hierarchii wartości, której według autorów książki NLP nie powinno mieć. Z kolei słowo „cel” jest nominalizacją, jedną z form uogólnienia, wyrażeniem o wysoce abstrakcyjnym charakterze. Dlatego żeby ewentualnie takie wypowiedzi miały sens, autorzy musieliby mówić o konkretnych celach (przeżycie na polu bitwy, obrabowanie banku, obrona granic państwa, zemsta na nauczycielach w szkole, danie upustu nienawiści do przedstawicieli partii uważanej za wrogą itp. itd.). W krótkim wprowadzeniu do NLP oczywiście trudno zrobić to tak szczegółowo. Więc w takiej sytuacji lepiej unikać tak radykalnych generalizacji i niedomówień, jak w wydaniu Bavistera i Vickers.
Nie chodzi mi wcale o łapanie autorów „za słówka”, albo pomniejszanie wartości ich książki (sam ją polecam). Wszyscy używamy skrótów myślowych i nie możemy się bez tego obejść. Traktuję raczej ten przypadek jako okazję do uświadomienia sobie, że wartościowanie jest niemożliwe do uniknięcia. Wszyscy to robimy, tylko czasem w sposób bardziej podobny, a kiedy indziej na różne sposoby (używając odmiennych pojęć). Dzieje się tak dlatego, bo ocena (a więc osąd, wartościowanie) sytuacji była niezbędna do przetrwania naszego gatunku, więc jest to poniekąd dziedzictwo ewolucyjne. Także w kontekście społecznym (a więc również etycznym, normatywnym). Wprawdzie przez tysiące lat nasze tradycje obrosły rozmaitymi atawistycznymi sposobami oceny i przesądami na ten temat (w tym Bavister, Vickers i im podobni mają rację). Jednak nie oceniać się nie da.
Nawet słynny model T.O.T.E. zaczerpnięty z cybernetyki i następnie rozbudowany w NLP przez Roberta Diltsa, zawiera w sobie element oceny. Jeśli organizm przeprowadza Test stanu obecnego i odkrywa, że jest on niezgodny ze stanem pożądanym („nie dobrze”), to w wyniku tego porównania i oceny przeprowadza następnie Operację, zmierzającą do dokonania zmiany (stanu niepożądanego w pożądany). Potem przeprowadza kolejny Test, ponowną ocenę, „czy mam to, co chciałem?” Jeśli tak („jest dobrze”), następuje wyjście z tej strategii (Exit) i np. najedzony lew (zakładając, że stanem niepożądanym był głód) może teraz poleżeć w cieniu baobabu. Jeśli jednak wynik oceny byłby negatywny, lew prawdopodobnie upolowałby coś jeszcze (kolejna Operacja), żeby uzupełnić braki w żołądku. Potem nastąpiłaby kolejna ocena (Test) i tak dalej, aż do uzyskania upragnionego stanu, gdy już nie trzeba się uganiać za skocznymi antylopami i wreszcie nacieszyć się sjestą. Mechanizm ten działa podobnie u ludzi, np. w przypadku poczucia samotności, jakiejkolwiek niewygody, braków finansowych, tęsknoty i niezliczonych innych kontekstach.
To, co wyróżnia NLP odnośnie do procesu wartościowania, to fakt, że z definicji nie potępia ono innych, lecz udziela informacji zwrotnej. Dokonuje rozpoznania struktury sytuacji problemowej, strategii prowadzących do niepożądanych efektów i/lub szkodliwych skutków ubocznych danego sposobu działania oraz pomaga w realizacji celów, które mają zastąpić obecny stan niepożądany. NLP pozwala zrozumieć dlaczego coś działa lub nie działa tak jakbyśmy chcieli i wskazuje jak zmieniać sytuację na lepsze.
Warto jednak dopowiedzieć, że NLP to nie tylko zbiór modeli teoretycznych i praktycznych narzędzi, lecz także społeczność osób, które je studiują, trenują i stosują. I jak wiemy z rodzimych przykładów, systemy wartości tych osób mogą się diametralnie różnić. Każdy musi sam zadecydować, co wybrać. Dla tych, którzy chcą się dowiedzieć więcej na temat etyki i wartości w NLP, polecam odwiedzić strony internetowe International Association of NLP Institutes oraz International Association for Neuro-Linguistic Programming.
Podczas jednego z warsztatów nt. modelowania Robert Dilts zwrócił uwagę, że Grinder i Bandler, a potem wielu ich kontynuatorów koncentrowało się na modelowaniu strategii komunikowania się i działania Perlsa, Virginii Satir i Ericksona. A co z wartościami, jakimi kierowali się ci mistrzowie wywierania wpływu? – zapytał Dilts. – Czy one również zostały uwzględnione przez twórców NLP? Jest oczywiste, że nie, a szkoda – powiedział.
W tym rzecz. Bavister i Vickers najwyraźniej opierają się na przekonaniach tzw. „NLP pierwszej generacji”, które skupiało się prawie wyłącznie na odpowiedzi na pytanie jak działać skutecznie. Tym samym twórcy NLP i ich naśladowcy w swojej hierarchii wartości najwyżej postawili prakseologię. Definiuje się ją zwykle jako naukę o sprawnym działaniu. Dokonali więc pewnego osądu, według którego prakseologia znalazła się ponad aksjologią (nauką o wartościach). Ta druga znalazła się właściwie poza nawiasem zainteresowania. W latach 70. takie podejście było nowatorskie i spełniło swoje pozytywne zadanie. W tamtym czasie istniał potężny niedobór w zakresie metodologii komunikowania się i pomagania, która uwzględniałaby odkrycia nowatorskich dziedzin wiedzy (cybernetyka, lingwistyka itd.).
Dziś równie istotna jest odpowiedź na pytanie dlaczego i w imię czego? Model poziomów neuro-logicznych pomaga zrozumieć, że człowieka trzeba traktować całościowo, a to wymaga uwzględnienia możliwie wszystkich poziomów jego funkcjonowania. Trzeba też uwzględnić kontekst systemowy (był on także bardzo istotny np. dla Satir i Ericksona). Na tym też polega ekologia zmiany w NLP – dbałość o działanie w zgodzie z własnymi wartościami i równocześnie poszanowanie wartości innych osób. Nie zawsze jest to łatwe, ale właśnie w tym względzie NLP dostarcza wielu wartościowych, pomocnych narzędzi praktycznych.
Podsumowując, zanim zaczniemy głosić z poczuciem wyższości, że my jako adepci NLP nie oceniamy w kategoriach „dobrego” i „złego”, w przeciwieństwie do laików w tej dziedzinie, że my jesteśmy „ponad”, że my zajmujemy się tylko tym, co „użyteczne”, „przydatne” i „skuteczne” i „pomocne”, i że żadnej filozofii nie uprawiamy itd., to lepiej przysłowiowo „ugryźć się w język”. Bo w tym oto momencie właśnie wartościujemy, ujawniamy to, co uważamy za lepsze (z jakiegokolwiek „słusznego” powodu). A każdy, kto przyjmuje takie czy inne założenia (presupozycje), w momencie ich przyjęcia opiera się już także na pewnej filozofii, której są one podstawą, integralnym elementem składowym i równocześnie wyrazem. Przy czym nie ma poznania naukowego, rozumowego, bez przyjęcia założeń wstępnych.
Stwierdzając, że „NLP ma przekonania, ale nie ma wartości”, autorzy odwołują się, co oczywiste, do postulatów przyjętych w NLP. Zaznaczają, że założenia te (przekonania) nie są traktowane jako prawdziwe, lecz przydatne (znowu trzeba by dopowiedzieć, do czego przydatne). Niemniej warto zauważyć, że każdy, kto je przyjmuje, przyjmuje także wartości, które są w nich zawarte, lub do których one nawiązują. Poniżej kilka przykładów:
- Znaczenie komunikatu określa reakcja, jaką on wywołuje.
- Nawiązać dobry kontakt, to znaczy spotkać człowieka w jego modelu świata.
- Nie ma błędów, tylko rezultaty naszych działań; nie ma porażek, tylko lekcje, z których możemy się uczyć.
- Ci, którzy wykazują największą elastyczność w myśleniu i działaniu, najłatwiej osiągają swoje cele.
- Geniusz, kunszt i mistrzostwo składają się z serii zachowań, bądź strategii działania, które tworzą określony wzorzec efektywności. Wzorzec ten można rozłożyć na poszczególne elementy, których następnie można się nauczyć.
- NLP nie należy traktować jako „prawdę”, lecz jako użyteczny model świata.
Pozostawiam Wam, drodzy użytkownicy bloga, gimnastykę umysłu, mającą na celu odkrycie, z jakimi wartościami (wyrażonymi bezpośrednio i/lub pośrednio) mamy do czynienia w przytoczonych postulatach NLP. Życzę Wam dobrej (znowu z premedytacją) i użytecznej zabawy.
Korzystając z okazji życzę Wam wielu sukcesów, nieustannego rozwoju i radości w Nowym Roku,
Benedykt Krzysztof Peczko