Czy jesteśmy naszymi mózgami ?

To uproszczone i wieloznaczne pytanie, ale wielu naukowców, a w ślad za nimi znaczna część opinii publicznej odpowiada, że tak – umysł jest wytworem mózgu i poznając mechanizmy jego działania można wyjaśnić naturę umysłu, a tym samym – kim lub czym jesteśmy. Od czasu pierwszych eksperymentów przeprowadzanych na otwartym mózgu, aż po dzisiejszą jego przezczaszkową stymulację magnetyczną i inne nieinwazyjne metody, liczne badania zdają się potwierdzać słuszność takiego poglądu. Wydawać by się więc mogło, że jedynie osoby oderwane od podstaw naukowych, bujające w obłokach fantazji mogłyby uważać inaczej. Przecież burzyłoby to latami budowany i wpajany społeczności ludzkiej pogląd, który jest jedną z wersji redukcjonizmu, w tym przypadku polegającego na tym, że fenomen umysłu próbuje się zredukować do materialnych mechanizmów mózgowych (jego struktury i specjalizacji poszczególnych obszarów, procesów chemicznych, biologicznych itd.). Takie podejście wydaje się oczywiste, bo co niby ma badać nauka, jeśli nie to, co daje się fizycznie obserwować i mierzyć? Czym innym jest jednak dokonywanie i opisywanie pomiarów, a czym innym wyciąganie daleko idących wniosków, w tym przypadku, że mózg = umysł.

Jeffrey M. Schwartz i Rebecca Gladding, profesorzy medycyny z University of California w Los Angeles (UCLA), autorzy bestselerowej książki „You Are Not Your Brain”

Okazuje się przy tym, że w środowisku naukowym nie tylko brak zgody na temat powyższego równania, ale co więcej, wielu znanych ekspertów w dziedzinach neuropsychologii, psychiatrii, psychoterapii i pokrewnych argumentuje, że umysłu nie da się wyjaśnić jedynie w kategoriach pobudzeń mózgowych i przesyłu impulsów między neuronami. Ich zdaniem istnieje potwierdzona korelacja między poszczególnymi formami aktywności mózgu a procesami mentalnymi, ale równocześnie dostrzegają oni przepaść między jednymi a drugimi i zwracają uwagę, że nie istnieje żaden konkretny dowód potwierdzający ich tożsamość. Że hipotezy, iż mózg = umysł nie da się jednoznacznie potwierdzić w sposób fizykalny, ponieważ opiera się ona na pewnych założeniach filozoficznych (materialistycznych), na przypuszczeniach, które same w sobie są wytworem… abstrahującego umysłu.

Ale jak to się ma do codziennego życia? Jak może przekładać się na praktykę? I jakie znaczenie ma dla przeciętnego obywatela, który „musi płacić rachunki” i podołać innym konkretnym zadaniom codzienności?

Autorzy powyższej książki odpowiadają, że kwestia relacji między mózgiem a umysłem ma zasadnicze znaczenie dla każdego, ponieważ przesądza o istnieniu możliwości świadomego wpływu na myśli, uczucia i działania lub też nie. Opierając się na odkryciach nauk o mózgu dokonanych w ostatnich dziesięcioleciach, Schwartz i Gladding uzasadniają, że wykorzystując potencjał umysłu można pozytywnie wpływać na kondycję i funkcje mózgu. Kluczową rolę odgrywa w tym procesie neuroplastyczność mózgu, czyli jego zdolność do samo-przebudowy strukturalnej (m.in. połączeń sieci neuronalnych) oraz funkcjonalnej (m.in. rozwijania nowych sprawności lub odzyskiwania utraconych w wyniku uszkodzenia). Jeffrey Schwartz jest właśnie jednym z czołowych ekspertów w zakresie badań nad neuroplastycznością. Wraz ze swoją współpracownicą, Rebeccą Gladding, wyjaśniają: Neuroplastyczność obejmuje każdy proces, którego skutkiem jest zmiana struktury mózgu, jego obwodów neuronalnych, składu chemicznego lub funkcji, będąca odpowiedzią na zmiany zachodzące w środowisku mózgu.

Schwartz jest jednym z czołowych rzeczników „self-directed neuroplasticity”, które to pojęcie – jak wynika z wyjaśnień autora zawartych w jego tekstach – można tłumaczyć dwojako, przy czym obie wersje są poprawne i wzajemnie się dopełniają, choć ich brzmienie wydaje się dotyczyć zupełnie różnych rzeczy. Pierwsza to „neuroplastyczność sterowana”, co oznacza, że można świadomie stymulować i ukierunkowywać neuroplastyczność mózgu. Druga wersja polskiego przekładu „self-directed neuroplasticity” to „neuroplastyczność ukierunkowana na jaźń” (angielskie „self”), jej głębokie potrzeby, wartości i dążenia. Dla uproszczenia dalej będę używał określenia „neuroplastyczność sterowana”, ale należy pamiętać, że odnosi się ono tutaj równocześnie do rozszerzonego sposobu rozumienia angielskiego pierwowzoru (jako neuroplastyczności ukierunkowanej na jaźń).

Neuroplastyczność sterowana wykorzystuje potęgę skupionej uwagi, wraz ze zdolnością do zaangażowania, wysiłku i poświęcenia w celu zmiany kierunku naszych wyborów i działań tak, aby przebudować (rewire) mózg do pracy dla naszego pożytku i w zgodzie z naszą prawdziwą jaźnią – piszą autorzy „You Are Not Your Brain”.

Wyjaśniają również, że jaźń (lub „ja”) człowieka to jego głębokie poczucie tożsamości, powiązane ze szczerym dążeniem do urzeczywistnienia wartości i celów, które mają dla niego znaczenie. Funkcjonowanie w zgodzie ze swoją jaźnią charakteryzuje się życzliwą, troskliwą i wspierającą postawą w stosunku do siebie. Adepci NLP łatwo znajdą tu podobieństwa do pojęcia „tożsamości centralnej”, którym posługuje się m.in. Robert Dilts.

Mózg a umysł

Schwartz i Gladding podkreślają, że mózg jest organem, który pasywnie reaguje na zróżnicowane bodźce. Dociera do niego niezliczona ilość informacji w postaci obrazów, dźwięków, doznań ciała, komunikatów werbalnych, własnych reakcji emocjonalnych itd. Mózg przetwarza te informacje w automatyczny, rutynowy sposób. Na tym etapie nie pojawiają się żadne świadome myśli, nie ma tu żadnej racjonalnej analizy. Dopiero wtedy, gdy mózg przetworzy „materiał wejściowy”, wynik tego procesu jest przekazywany do świadomości. I dopiero w tym momencie umysł „pojawia się na scenie”, rozpoczynając swoją pracę – dokonuje oceny przekazanego mu materiału pod kątem jego wartości, znaczenia, użyteczności itd. O ile więc mózg jest receptywny (obiera bodźce), to umysł jest aktywny – selekcjonuje i porządkuje dostarczone mu informacje, ocenia sytuację, interpretuje, dokonuje wyborów, podejmuje decyzje i angażuje do działania lub do powstrzymania się od niego. To umysł, nie mózg, tworzy długoterminowe plany, wyznacza cele i oparte na wartościach kierunki działań.

Co więcej, zdaniem autorów ludzki mózg w znacznym stopniu opiera się na starych ewolucyjnie procedurach i rutynach, które nie są adekwatne do współczesności. Automatyczne utrwalanie w pamięci utajonej (nieświadomej i długoterminowej) wszystkiego, co potencjalnie zagrażające, nieprzyjemne, negatywne, przy jednoczesnym eliminowaniu z pola uwagi tego, co pozytywne, było zbawienne dla przetrwania gatunku w czasach prehistorycznych. Ale jak zauważa inny ekspert w dziedzinie neuroplastyczności sterowanej, Rick Hanson, warunki życia człowieka zmieniły się diametralnie, gdy tymczasem mózg pozostał właściwie taki sam, jak u naszych odległych przodków. Choć nie musimy teraz obawiać się tygrysa szablozębnego, który może się czaić za dowolnym krzakiem, ani nie musimy się martwić, czy suszonego mięsa mamuta starczy do kolejnego sezonu łowieckiego, to mózg nadal zachowuje się tak, jakby w warunkach naszego życia niewiele się zmieniło. Więcej o koncepcjach i zastosowaniach metod neuroplastyczności sterowanej rozwiniętych przez Hansona jest na naszym blogu tutaj: /blog/nlp-a-psycho-neurologia/ oraz: /blog/neuroplastycznosc-sterowana/.

Do tego dochodzą wpajane nam wprost lub nie wprost – przez rodzinę, szkołę, obiegowe opinie itd. – ograniczające samooceny, przekonania, stereotypy, które niejako nakładają się na automatyczne tendencje mózgu do skupiania się na tym, co negatywne. Zdaniem Schwartza i Gladding, rozwija się w ten sposób taki aspekt mózgu, który określają oni jako zwodniczy, zalewający świadomość człowieka negatywnymi treściami, także na swój temat, generującymi nawykowe poczucie winy, niechęć do siebie, zaniżone poczucie własnej wartości, wstyd itp. Jest to przeciwieństwo potencjału prawdziwej jaźni, który zostaje wtedy przesłonięty i zapomniany. Innymi słowy, mózg zniekształca rzeczywistość, kształtując większość ludzkiego doświadczenia poprzez soczewki zwodniczych komunikatów, jakie z niego płyną do umysłu. W wyniku nawykowego, permanentnego działania mózgu w ten sposób ludzie łatwo identyfikują się z jego zwodniczymi treściami. Pamiętajmy, że w tym przypadku również jest obecne zjawisko neuroplastyczności, tyle że w negatywnej odmianie. Niestety, skupianie się na tych treściach, a potem utrzymywanie ich w umyśle, intencjonalne powtarzanie, tworzy określone połączenia między neuronami, niejako kształtuje mózg, który z kolei jeszcze łatwiej i w większych ilościach produkuje treści tego samego rodzaju. Błędne koło coraz bardziej się wzmacnia.

Używając metafory Ricka Hansona – „to, co przepływa przez twój umysł, rzeźbi twój mózg”. Szczególnie, gdy ten przepływ jest powtarzalny i angażujemy w niego uwagę oraz emocje. I tu właśnie przychodzi z pomocą neuroplastyczność sterowana, kiedy bierzemy sprawy (mózg) w swoje ręce. Jak piszą cytowani tu autorzy, polega ona na tym, że świadomie i celowo wykorzystujemy umysł do tego, by zmieniać mózg na lepsze. Kluczem jest w tym przypadku uwaga i właściwe nią operowanie. Przede wszystkim, piszą Schwartz i Gladding, uświadom sobie że:

  • Twój mózg wysyła ci w ciągu dnia wiele fałszywych komunikatów.
  • Często te komunikaty są destrukcyjne i stają na drodze do realizacji twoich celów.
  • Zwodnicze komunikaty mózgu to wszelkie myśli, impulsy, odczucia, pragnienia, które oddalają cię od prawdziwych celów i dążeń (często podsuwając zastępcze).
  • Nie jesteś swoimi myślami.
  • Umysł to zupełnie coś innego, niż mózg.
  • To umysł decyduje, na czym skupiasz uwagę.
  • Możesz odkryć swoją prawdziwą jaźń i harmonizować podejmowane działania z jej rzeczywistymi celami i wartościami, zaczynając od chwili obecnej.
  • Nie jesteś chorobą, zaburzeniem ani problemem.
  • Biologia nie jest przeznaczeniem, lecz bazowym wyposażeniem.
  • Nie jesteś swoim mózgiem.
  • Problemy (nawet długotrwałe) spowodowane lub pogłębione przez niewłaściwą neuroplastyczność mogą być zmniejszone, a nawet całkowicie rozwiązane dzięki temu samemu zjawisku (neuroplastyczności), lecz właściwie ukierunkowanemu poprzez odpowiednie sterowanie twoją uwagą.

Powyższe zdania są w systemie opracowanym przez Schwartza i Gladding jakby odpowiednikami postulatów NLP, oczywiście dopasowanymi do kontekstu zainteresowań ich autorów. W każdym razie wielokrotnie przewijają się w całej ich książce. Cytowani eksperci z UCLA podkreślają, że pierwszym krokiem do uwolnienia się z tyranii zwodniczych komunikatów przesyłanych przez mózg jest wyznaczenie celów, które chcemy osiągnąć (skąd my to znamy?!), regularne skupienie na swoich celach, w przypadku rozproszenia konsekwentne powracanie do nich uwagą (mindfulness), oraz zaangażowanie się w ich realizację. Oczywiście zwodnicze komunikaty mózgu będą pojawiać się nadal, a nawet mogą się nasilić, lecz kierunek dążeń został już przez nas wyznaczony. Poza tym nie musimy ich tolerować, nie musimy też ograniczyć się tylko do ich ignorowania. Możemy ich treść – uwaga – przeformułowywać! Tak tak, chodzi o tę klasyczną metodę NLP (reframing), której Bandler i Grinder poświęcili całą książkę (Reframing: Neuro-Linguistic Programming and the Transformations of Meaning), a potem w ślad za nimi poszło wielu innych autorów. Nawiasem mówiąc, okładka książki twórców NLP (pierwsza z lewej) nie ma sobie równych…

Zastosowanie metody przeformułowania zmienia stosunek do zwodniczych komunikatów mózgu, gdy mentalnie zmieniamy ich ramy odniesienia i pozbawiamy je dawnego sensu (nadając im równocześnie nowe znaczenie). Trzeba przyznać, że książka Schwartza i Gladding sama w sobie jest pełna przeformułowań, które pozwalają w nowy sposób spojrzeć na relacje między mózgiem i umysłem oraz na możliwości ich harmonizowania we wspierający nas sposób. Wystarczy włączyć do swojego słownika pojęcie „zwodniczych komunikatów mózgu” (deceptive mind massages), by niemal natychmiast zmienić stosunek do ich treści. Robert Dilts określa to terminem „przeformułowania jednym słowem” (w tym przypadku jest to pojęcie trójczłonowe, ale zasada pozostaje ta sama).

Dalsze zwiększenie kontroli nad wpływem na nas zwodniczych komunikatów mózgu jest osiągane m.in. przez rozwijanie uważności (mindfulness). Jej dobroczynne działanie jest bogato udokumentowane badaniami, więc nie ma sensu tutaj się rozpisywać na ten temat. Zresztą Użytkownicy tego bloga mogą znaleźć więcej informacji o mindfulness tutaj.

Wydawałoby się, że dla adeptów NLP ustalenia opisane w „You Are Not Your Brain” nie są niczym nowym, a poznane przez nich metody są nawet bardziej zaawansowane w radzeniu sobie ze zwodniczymi komunikatami mózgu i zastępowaniu ich pozytywnymi „programami”. Jednak i w takim przypadku książka pozwala w nowy sposób spojrzeć na znane już narzędzia i jeszcze bardziej je docenić. A także – w świetle aktualnej wiedzy o mózgu – lepiej zrozumieć sposób ich działania. Uważam, że książka mogłaby być bardziej zwięzła i mogłoby być w niej mniej powtórzeń. Trzeba jednak pamiętać, że została napisana dla szerokiego kręgu odbiorców. Zaawansowany czytelnik z pewnością będzie potrafił wydobyć z niej esencję.